O BĄBLACH I MARKETINGU

No więc, Drogi Pamiętniku, jak zapewne wiesz, nie po drodze mi z aktywnością fizyczną – ale staram się przełamywać moje lenistwo. No i ostatnio przełamałam i poszłam do paczkomatu. Nogami. Nie mam daleko, ale błąd polegał na tym, że założyłam tenisówki na gołe stopy, a zrobił się tego dnia popołudniowy upałek. Wróciłam z nową książką Marian Keyes oraz z bąblami na małych palcach u stóp – no jak w mordę, mój model fizyczny nie został stworzony do PORUSZANIA SIĘ. Prawie za każdym razem zaliczam jakiś fakap.

Poza tym od jakiegoś czasu algorytmy internetowe chyba mają problem ze sklasyfikowaniem mnie. Czego absolutnie nie mam im za złe – sama się nie umiem sklasyfikować i to od właściwie zawsze, a teraz to już W OGÓLE (w moim wieku to już powinnam mieć w szafie naszykowaną bluzkę z koronkowym kołnierzykiem do trumny właściwie, a nie jakieś nie wiadomo CO). Wracając do naszych baranów – wyskakują mi przedziwne zestawienia reklam, ostatnio to była parka – środki na wzdęcia oraz naklejki na sutki. Po prostu aż skłoniłam głowę z podziwem dla speców od marketingu, którzy wychodzą z siebie, żeby upchnąć jak najwięcej towaru mojej grupie wiekowej. Na razie podziękowałam za jedno i drugie, ale kto wie, kto wie. Na pewno mnie zaintrygowali, a to pierwszy cel reklamy, z tego co pamiętam.

(Dziś dla odmiany od rana świeca „BĄK PSA – Zapal, gdy piesek puści bąka”, z nutą piwonii i irysów. Lubię zapach piwonii).

Cytat na dziś: 

“A gentleman is someone who can play the accordion, but doesn’t.” 

(Pełna zgoda).

A dziś znowu impreza, tym razem świętuje N. Idę obierać ziemniaki.

Żartowałam! Będą małe bez obierania, a la kanaryjskie papas arrugadas. O właśnie – może ona się wychowała na Kanarach? Tam się je ze skórką. 

Nic mi się nie chce i muszę być w klapkach, no bo te bąble. 

7 Replies to “O BĄBLACH I MARKETINGU”

  1. Ale u nas papas arrugadas nie wychodzą tak fajnie, jak na Kanarach. Próbowałam kilka razy, może to kwestia odmiany tych malutkich ziemniaczków?

    Świeca- super pomysł. Ciekawe czy działa też na bąk ludzia?

    • Ichnie ziemniaki nie są takie wodniste, jak nasze. Są takie zwięzłe i kleiste, sama skrobia i grubsza skorka. Z wiadomych powodów (bo tam nie ma wody).

      • Ej, ale ja gotowałam na Teneryfie ziemniaki z ichniejszego Lidla. Bez wielkiego sukcesu, na pewno nie takie, jak te co mi podają w knajpie naprzeciwko…

        • Ale były w osobnym kartoniku oznaczone jako kanaryjskie? Bo w zieleniakach one są osobno w małych skrzyneczkach i dziesięć razy droższe, niż zwykłe ziemniaki. Małe, niewyględne, z oczkami i drogie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*