O ŚLIWKACH CHYBA

Nie ma to jak spędzić pół niedzieli na PRZETWORACH ZNIENACKA. Wszystko przez to, że zadzwoniła do mnie ciotka (ta od xanaxu) i jęczy – otóż miała dostać od znajomej trochę wiśni z własnego sadu, a tu niespodzianka, znajoma przywiozła jej jeszcze i śliwki. Niestety TRZY WIADRA. I żebym trochę wzięła, bo ona już nie ma ani pomysłów, ani słoików na te śliwki i cukier jej się kończy.

No to wzięliśmy trochę i co było robić, jak nie powidła, bo to najszybciej. To były dwa gatunki śliwek i jedne pierwsze raz w życiu widziałam – krwistoczerwone w środku i za cholerę nie chciały się oddzielić od pestki. Ale powidła z nich wyszły bardzo przyjemne.

(Co mi przypomina, jak pewnego razu przy śniadaniu N. kategorycznie zażyczył sobie wyjaśnienia różnic pomiędzy dżemem a powidłami. I on jadł śniadanie, a ja mu czytałam na głos internetowe artykuły o dżemach, powidłach, konfiturach i marmoladach, zamiast normalnie po ludzku zrobić awanturę i już).

A najgorsze to wiecie co? Już nawet nie to, że zamiast leżeć pijana pod monopolowym na rogu, jak aktualna siła przewodnia społeczeństwa, to pestkuję owoce i płacę podatki. Chociaż to owszem, wkurwiające, jak się przyjrzeć z pewnej perspektywy. Ale najgorsze, że śliwki to JESIEŃ – a jeszcze dostałam maila „Przygotuj się na jesień NOWA KOLEKCJA”. Otóż ja się nie chcę na jesień przygotowywać! Co za granda.

8 Replies to “O ŚLIWKACH CHYBA”

  1. Na zapowiedź jesieni jeszcze się nie godzę 😉 mimo, że już liście na wiśni i czereśni zaczynają żółknąć i pojedynczo opadać. Ale tłumaczę to suszą i wyjaśnienie radośnie akceptuję 😉
    U mnie już wiśnie przerobione, teraz czekam na śliwki, ale do węgierek jeszcze sporo czasu 🙂 Na razie ogóry ładuję do słoików 🙂
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    • Wiśnie to prościzna!
      Na chwilkę zasypać cukrem i zalać wódką na sześć tygodni 🙂
      Aha, i wcześniej wypestkować. Spinaczem. Każdą wiśnię.
      Dobra, przesadziłam z tą prościzną.

      • Nie spinaczem, tylko szczytem techniki: drylownicą. Za dwie dychy.
        Wiadro trzaskasz w godzinkę przed telewizorem i nie wyglądasz, jakbyś zarżnęła rodzinę piłą mechaniczną, tylko jak piegus.
        Polecam serdecznie!

  2. Ja do powideł dodaję jeszcze rum albo koniak. A do wiśni rum i odrobinę gorzkiego kakao. A potem zżeramy to jeszcze na ciepło. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*