O TYM, ŻE TO JUŻ ZUPEŁNIE CO INNEGO

W ogóle nie spałam w nocy – nie było N., więc się bałam, a na dodatek Szczypawka mi się położyła w zgięciu nogi i nie mogłam się ruszyć, no bo przecież nie obudzę pieseczka! Za to pieseczek w ogóle nie ma takich zahamowań – o drugiej w nocy wycieczka na sikupę, chociaż pańcia prosi i błaga żeby nie, bo na pewno grasują duchy i włamywacze w ogródku. Nie, nocny spacerek musi być, a później chrapanie jak stado borsuków.

A dziś rano próbowałam wetknąć soczewki do czerwonych oczu i na każdej był psi włos. I to wcale nie szkodzi – ostatnio polubiłam jeszcze bardziej Agatę Buzek, która nie pojechała na festiwal w Wenecji, bo musiała się opiekować psem. Bardzo to rozumiem i popieram! I też nigdzie prawie nie wychodzę, no bo przecież nie zostawię Szczypawki samej – ostatnio zostałyśmy obie zaproszone do szkółki z sadzonkami, wzruszyłam się, bo mało jest miejsc gdzie mogę wejść z psem. Chociaż muszę uczciwie przyznać, że tych miejsc przybywa i nawet w Żyrardowie jest jedna winiarnia, w której jesteśmy mile widziani z pieskiem (aczkolwiek łączy się to z pewnymi konsekwencjami, ostatnim razem N. zjadał ze Szczypawką na pół każdą krewetkę z tajskiej zupy i mieliśmy nader udane popołudnie i noc, no ale to nie psa wina przecież). Co nie zmienia faktu, że jako obywatel z psem mam bardzo ograniczone pole manewru, chociaż Szczypawka jest malutka, grzeczna i zawsze na smyczy (i ma woreczki na kupę ekologiczne o zapachu lawendy – trochę przyszalałam).

A te upały to już nie wierzę, bo to już zupełnie inne słońce jest. Wczoraj wygrzewałam na tarasie resztki figury – a raczej to, co kiedyś było figurą

(artist formerly known as Prince)

chociaż w sumie nadal jest, tylko o innych własnościach, a w zasadzie to bryłą. Wracając do baranów – może i ciepło, ale zdecydowanie jesiennie. Na przykład liście lecą z brzóz garściami, prawie nic już nie kwitnie, zdecydowanie jest smutniej. Pewnie, że się cieszę, że nie trzeba chodzić w ciepłych gaciach i włączać ogrzewania (i płacić tym złodziejom co miesiąc wyższe ceny), ale znowu lato minęło nie wiadomo kiedy (i gdzie) i ja bardzo przepraszam, ale zamierzam się trochę pomartwić w tej intencji.

A wczoraj był artykuł o panu Jacku spod Kielc, który posadził bananowce i nawet w tym roku miał już pierwsze owoce. I było takie zdanie, że to prawdopodobnie są jedyne bananowce w Polsce.

Otóż, bananowce pana Jacka nie są jedynymi w Polsce.

 

 

15 Replies to “O TYM, ŻE TO JUŻ ZUPEŁNIE CO INNEGO”

  1. ależ ja się łączę w bulu bez nadzieji z tym niejechaniem dokądś, bo zwierząsio…
    otóż właśnie zrezygnowałam z udziału w przezajebistym konwencie post-apo o wdzięcznej nazwie Łyżkon (pochodzącej od najważniejszego przedmiotu jesienią, nieprawdaż) – gdyż albowiem moja 19letnia kiciunia choruje przewlekle i ani podawania 6x na dobę leków, ani zmieniania kociego pampersa nie podrzucę nikomu znajomemu – nawet podobnie pierdykniętemu prozwierzęco jak ja – na głowę…
    no ale wiadomo – w zdrowiu i w chorobie, nie ma o czym mówić.
    Fajnie, że z piesełkiem można w coraz więcej miejsc.

  2. No zobacz, moje psy też zażądały do ogrodu o 2 w nocy, no a potem przecież czekałam, kiedy zażądają, żeby je wpuścić. Taka karma, taka noc.

    • Ale numer!
      Może to przez burzę na Słońcu – podobno dużo wiatru słonecznego do nas teraz dociera, nawet zorzę polarną nad Polską było widać.

        • Mój pieseczek jest znanym meteopatą i on tę burzę na słońcu przewidział już tydzień temu i o wpół do drugiej.Tylko nie mam ogródka, więc muszę zakładać okulary, w których i tak nic nie widzę , kaptur na mokry łeb i chodzić po schodach a potem wystawać na pustej ulicy i czekać nie wiadomo na co.

  3. To najpiękniejszy bananowiec, jakiego w życiu widziałam!
    I niczego nie zmienia fakt, że widzę go po raz pierwszy.

    Ale zobacz, jaka ta jesień piękna jest…
    Taka jesień mogłaby trwać cały rok 🙂
    Byle była grzybna.

    • To jest oczywiście bananowiec N.
      Mnie jedyne co rośnie zielonego, to pleśń na chlebie.

      NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE!
      Niech sobie będzie piękna jesień – JESIENIĄ, oraz częściowo zimą.
      Nie oddamy wiosny i lata!

        • Pójdziemy na kompromis
          Zostawcie sobie lato w środku kraju
          a w moim lesie, na południu, proszę o dłuuuugą, złotą jesień…
          Tak ze trzysta dni w roku
          Reszta to może być wiosna 🙂

          • Taki zgniły kompromis, z gatunku zgnilizny wiosenno – jesiennej ja osobiście odrzucam! Miesiąc późnej wiosny, miesiąc ciepłej słonecznej wczesnej jesieni dopuszczam, miesiac śniegu w okolicy zimowych ferii, a potem już gładziutkie, ciepłe lato w granicach 23-29 stopni i lekki wiatr. Może być?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*