Z tymi parówkami to w pierwszej chwili myślałam, że ktoś sobie robi żart z pani Gessler. Nic do niej osobiście nie mam – ani mnie specjalnie grzębi, ani zieje, choć porcje niektórych dań w firmowanych przez siebie restauracjach ma skandaliczne, ale żeby się komuś pocałunki z kiełbasą kojarzyły… No wiem, nie jestem ekspertem od cudzego życia, a każdy ma takie doświadczenia, jakie ma. W sumie nie jest to aż tak spektakularna nazwa, jak we wczesnych latach 90-tych soki “DICK BLACK”, na przykład.
Czytam ja ci tego Kossaka (skończyło mi się “O świcie wzięłam psa i poszłam” – po tej części jestem już całkowicie zakochana w Jacksonie Brodie, w sumie aż dziwne, że nie wcześniej, skoro gra go Jason Isaacs) i natykam się na taki rodzynek (anegdota dotycząca wielkanocnego śniadania): “Ktoś zapytał przy stole, dlaczego zamiast srebrnych sztućców podano zwyczajne. Pani domu wyjaśniła, że srebro czernieje od jaj – co zresztą jest prawdą, bo żółtko zawiera siarkę – na co Wojciech Dzieduszycki lekko uniósł się na krześle i nic nie mówiąc, z całą powagą przełożył srebrną papierośnicę z kieszeni spodni do górnej kieszeni marynarki”. Oczywiście kwiknęłam sobie radośnie i czytam to na głos N. Na co on, znudzonym głosem – że to strasznie stare, on to ZNA i z pięć razy już mi opowiadał!…
Nooo moi państwo, ja może mam lekką sklerozinkę i potrafię zgubić kubek z herbatą we własnej chałupie, ale NA PEWNO nigdy mój osobisty mąż mi nic nie opowiadał o jajach hrabiego Dzieduszyckiego! Jak nic wmawia mi, że nie pamiętam, bo wariatkę chce ze mnie zrobić i zamknąć na strychu (a strych mamy bardzo niski, cholera jasna).
Na razie jestem w czasach młodości Kossaka, kiedy to podobno nie miewał jeszcze kochanek, za to pisał do małżonki takie oto listy z Berlina, gdzie malował panoramę: “Mańcia niech się przygotuje na bardzo stęsknionego i wyposzczonego męża, proszę, żebym nie widział niebieskiej chusteczki [intymny sygnał oznaczający: dzisiaj nie można], żeby służąca miała konferencję właśnie w innej chwili i żeby tam było wszystko ładnie i pachnąco – dobrze? Za to Wonio będzie bardzo uprzejmy”.
Dziś mężowie z delegacji zdecydowanie rzadziej do żon piszą.
Wonio :-))))))
Z tymi parówkami to cały internet huczy 🙂
Ja od Brodiego wolę Strinka http://lubimyczytac.pl/cykl/251/cormoran-strike
Hmmmm… jak mój M. upierał się, że kiedyś razem coś tam zwiedzaliśmy, to poniewczasie okazało się, że z całkiem inną panią tam był…
A N. jest pewien, że właśnie Tobie opowiadał owąż anegdotkę ???
Miałam podobny pomysł…
Może mu się żony pomyliły?
Nie, w ogóle nie jesteście okropne!
Oj tam, oj tam.
Lepiej dać sobie wmówić sklerozę?
A która to książka o Kossaku, jeśli można?
Ta oto:
http://bonito.pl/k-90480839-wojciech-kossak-malarz-polskiej-chwaly
Bardzo dziękuję. 🙂 Niedawno przeczytałam Simonę, to sobie uzupełnię wiedzę o inną stronę medalu.
a tu jest jeszcze taniej: http://aros.pl/ksiazka/wojciech-kossak-malarz-polskiej-chwaly
Dziś to najwyżej “orzeł wylądował”. Orzeł, ha. Niebieską chusteczkę sobie sprawię, razem z instrukcją obsługi (wielkimi literami). I, co pocieszające, służącej nie muszę odprawiać. Po raz pierwszy ucieszyłam się z braku służącej. Rodzony Wonio winien być wdzięczny.
…a uprzejmy jest?… 😉