O TYM, ŻE DZIŚ NIE BARDZO

 

Napisałam na fejsie, ale się powtórzę: jak N. jeszcze raz nakarmi psa po 20.00 (i to suszonymi kaczymi filetami, po których pies pije jak Smok Wawelski), to ja go po prostu zamorduję nożem. Wieloma nożami. Wszystkimi nożami jakie znajdę – a mamy ich całkiem sporo. Będzie krew, przemoc i mnóstwo sprzątania, a później mnie zamkną – trudno.

Cztery pobudki dziś w nocy. CZTERY!!! Cztery wycieczki!…

W dodatku spadł śnieg, a ptaszki nie chcą żreć rodzynek – dosypujemy im musli do słonecznika i zjadają płatki owsiane i pozostałe kawałki owoców, ale rodzynki – nie! Ja je nawet rozumiem, bo też zawsze wydłubuję rodzynki z sernika i z czego się da. Ale podobno kosy lubią suszone owoce? Winogrona i borówki amerykańskie opiętroliły do gołych gałązek, a rodzynek nie chcą.

Nie, dziś się nie będę nad tym zastanawiać. Dziś może lepiej się nad niczym nie będę zastanawiać ani wyciągać wniosków.

3 Replies to “O TYM, ŻE DZIŚ NIE BARDZO”

  1. Oj tam, oj tam! Nie żąłuj Szczypawce wody, czy tez flaków z kaczki. N. niech biega z piesem na sisiu ;))
    (ps. wiem, łatwo powiedziec, ale onhi sa nieobudzywalni – jakby powiedział mój syn Bła-Bła)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*