O PINGWINACH, JOGURCIE I PTASICH APETYTACH

 

Z nowości, to martwię się o pingwiny. Podobno pingwiny w depresji odłączają się od stada, żeby popełnić w samotności samobójstwo. Mam nadzieję, że to jakiś nius wyssany z palca i kompletna nieprawda oraz legenda miejska, jak z lemingami. Zwierzęta są zbyt miłe i mają za dużo zdrowego rozsądku, żeby popełniać samobójstwa.

A ja sobie wczoraj dogodziłam jogurtem truskawkowym i mam ewolucyjny wniosek, ale muszę nadmienić, ze był to jogurt w truskawce, takiej plastikowej. Z Biedronki, co tez wiele tłumaczy. Bo Biedronka na mnie dziwnie działa. Wchodzę i zamieniam się w tę wiewiórkę z Epoki Lodowcowej: MUSZE TO WSZYSTKO MIEĆ! Bo oni w tych koszach mają takie PRZEPIĘKNE rzeczy, wszystko mi się podoba i wszystko bym kupiła natychmiast, a najlepiej po dwa, żeby było na zapas, jak jedno się stłucze albo podrze. Nie wiem, chyba jakieś psychotropy rozpylają, albo ultradźwięki stymulujące ośrodek zakupów w mózgu, nie wiem. Ale inni ludzie tez tak mają – ostatnio weszliśmy ze znajomymi tylko po wodę i soki na weekend, a wyszliśmy z koszem wypchanym POD SUFIT, udekorowanym różowym ręcznikiem z konikiem Pony, którego w normalnych okolicznościach nikt by nie tknął kijem. Towary w tych koszach są nasączone heroiną, mówię wam.

No i właśnie w Biedronce znalazłam truskawki z jogurtem, a raczej jogurt zapakowany w plastikowe pojemniczki o kształcie truskawki. Z ogonka truskawki zrywa się kapselek i wysysa jogurt. Nic to, że nie jem innego jogurtu, tylko naturalny – MUSIAŁAM MIEĆ TE PRZEPIĘKNE TRUSKAWKI, to chyba oczywiste. A zatem biorę w domu odnośną truskawkę i zabieram się za jogurt i, hm. Następuje dysonans poznawczy. Takie truskawki chyba są produkowane dla dzieci (psychiczna baba to przypadkowy klient spoza targetu) – no więc, te dzieci muszą mieć niezły uciąg, jak dobry hydrofor. Com się naszarpała, żeby wydobyć nieco jogurtu ze środka, to moje. Choć może właśnie dzieci mają jeszcze odruch ssania, pozostałość z niemowlęctwa, i one sobie lepiej dadzą radę z takim opakowankiem? U mnie odruch ssania został całkowicie wyparty przez odruch sączenia z kieliszka. Widocznie te dwa odruchy nie mogą koegzystować. A jogurt średnio wstrętny. Ale truskawki bardzo fajne.

Nową książkę Justyny Bargielskiej – „Małe lisy” – zamówiłam. A na weekend mam „Naked” Davida Sedarisa, więc zapowiada się uczta. A propos uczta – moje ptaszki zżarły wczoraj 3 szklanki łuskanego słonecznika, pół bochenka chleba pokrojonego w kostkę i torebkę kaszy perłowej. I gdybym wysypała cos więcej, to też by zniknęło. MAM NADZIEJĘ, że to dlatego, że idzie wiosna i energia je rozpiera, a nie, że uzupełniają zapasy tłuszczu, bo zima potrwa jeszcze dwa miesiące. Albo i cztery.

 

0 Replies to “O PINGWINACH, JOGURCIE I PTASICH APETYTACH”

  1. W Biedronce bagietka korzenna. Nie tak smakuje jak się nazywa (w ogóle nie wiem, czemu niby korzenna?), ale jest przedoskonała. Najlepiej upolować jeszcze ciepłą.

  2. Koszmarnie się odżywiasz. Jak nie tony mięcha (zero współczucia w Tobie) to chemia. Nic dziwnego, że wyglądasz tak staro…

  3. Z Biedronek wolę te w umywalkach.
    A zanim pomidory krzakiem zapachną, zażywam chleb gryczany z twarożkiem możebyćkozim, rzodkiewką i rzeżuchą – szał!
    Pingwiny? Któż tak naprawdę poznał zakamarki ich psychiki ?? Ptaków, które latają tylko pod wodą…

  4. A propos hydroforu, próbowałaś musu Kubuś? Tego cholerstwa też nie da się wyssać do końca. Zaraz upierniczę nożyczkami od góry i wyjem łyżeczką, o!

    Oj, cudeńka w tej Biedrze, zgadzam się. Jak można się oprzeć przedlużaczowi z każdym gniazdkiem w innym kolorze i z pstryczkiem odłaczającym każde gniazdko osobno? No jak? Ja się nie oparlam 🙂

    Prawie kupilam taki ręcznik, ale z Hello Kitty. Na nieszczęście były dwa warianty: jeden był różowy, drugi wściekle różowy. Nie mogłam sie zdecydować. W efekcie nie kupilam żadnego 🙂

  5. z Biedry polecam jogurt o smaku tarty malinowej (z tartą ma niewiele wspólnego), omijam go szerokim łukiem chociaż mnie woła..
    na moje usprawiedliwienie – mój kot ma do niego WIELKĄ słabość, najchętniej by wszedł do kubeczka

    • Chleb był suchy i tylko jako dodatek. Wiem, że szkodzi, kiedy ptaki tylko nim się zywią, ale moje mają full wypas: słonecznik, musli, suszone owoce – raz na miesiąc moga dostać fastfuda 🙂

        • Zafrapował mnie ten temat zakazu chleba. Skoro karmimy tylko tyle ile zjedzą na raz, a potem sprzątamy to jakie jest ryzyko pleśni? A nawet jak który przyfrunie z zażaleniem i chorą nerką to przecież Zebra go wyleczy bez kolejek po znajomości! Nie widzę tu niebezpieczeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*