WON Z DEPRESJĄ, RZĄDZI PRISCILLA

 

Zdecydowanie zaliczyłam wczoraj zniżkę formy, o tak. Życie jawiło mi się dramatem w trzech aktach pod tytułem „Tłusta plama na krawacie”, ba! Sama byłam dramatem w trzech aktach.

 

Spoko, wszystkie moje rozterki egzystencjalne rozwiała trzynasta seria South Parku i „Priscilla, królowa pustyni”.

 

South Parku nie podejmuję się recenzować, naprawdę, jeśli ktoś miał nadzieję, że chłopaki skapcanieja i odpuszczą, to srodze się zawiedzie. Już pierwszy odcinek sezonu o CAŁEJ PRAWDZIE O DISNEY CHANNEL może człowiekowi usmażyć obwody, a co dopiero następne.

 

A „Priscillę” mogę oglądać w kółko – kocham te kolory, te pejzaże, tych trzech wariatów, ich sukienki i trochę płacze ze śmiechu od pierwszej sceny. Oraz wzdycham z zazdrości. O ich makijaże, naturalnie, ale najbardziej o ten srebrny pantofel na dachu.

 

(I niech ktoś powie, że jak Adam / Felicia zaczyna się śmiać, to się nie śmieje razem z nim).

 

Idę szukać na Allegro czarno – niebieskiego wdzianka z piór ze strusiem na głowę. Koniec tych zasranych białych bluzeczek.

6 Replies to “WON Z DEPRESJĄ, RZĄDZI PRISCILLA”

  1. Czy ja dobrze pamiętam że ta cała Priścilla to o trzech kolesiach co lubią wkładać fishdicks to their mouths?;)

  2. Śliczny był! (tylko ten biceps!)
    W ogóle, faceci przebrani za kobiety sa niejednokrotnie o wiele ładniejsi od kobiet. Co uważam za troche niesprawiedliwe jednak.

  3. Na tym podrywie to on był naprawdę niezłą laską…
    I ta scena z jazdą na dachu w srebrzystej sukni, z dłuugimi łopoczącymi na wietrze i mieniącymi się w słońcu “skrzydłami”, ilustrowana operową arią 🙂
    Inna sprawa, że na “Priscillę” trafiłam niedługo po obejrzeniu “Władcy Pierścieni” i z bananem na twarzy podziwiałam Elronda w nowym wydaniu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*