Starego mi wywiało do Hiszpanii. Na tydzien.
Bardzo męski wyjazd na serio.
Gwizdnął neseserem i poooleciał!
A ja zostałam SAMA. W. PUSTYM. DOMU.
Z widokiem na las!!!!!!!
Nocą wycie kojotów! Szczęk łańcuchów!
Fosforyzujące postacie snują się od brzozy do brzozy!
I CO, CZTERY NOCE SAMA?…
Spiergoliłam do mamusi.
Noclegiem w wolnej chacie zainteresował się tatuś. Żywo.
Odganiam od siebie wizje, jak w samych gaciach tańczy w salonie Doorsów.
Ewentualnie stoją w oknach z sąsiadką z naprzeciwka i smarują się wyzywająco wnętrzem arbuza.
Ogląda "Obcego" i pije piwo, prawda?… BŁAGAM.
Ty nie narzekaj,Ty się ciesz.
Ja tam zapłacę, żeby mieć cztery dni i noce spokoju.
Roboczy. Tydzień. Pon – pt.
Cztery noce jak w pysk dał.
Ty mi pomóż, bo w liczeniu jestem marna – jak to robisz, że w tygodniu masz cztery noce? Mnie jakoś zawsze wychodzi więcej.
popłakałam się ;-)))))))))
….ależ oczywiście!!!!
P.S.
…. do Mamusi….
cuuudne :):):):):)
zamiast “balagę” dla Lejdis zrobić, zdemolować chatę, pić przez 4 noce, jeść lody (upst! zapomniałam- S U K I E N K A!!!)
porozrzucać męskie stringi po kątach….
eeeee, rozczarowałam się !