Wieczorami N. uczy sie obsługiwac Pussy Wagon.
Ma o nim książkę w języku niderlandzkim, co zupełnie, ale ZUPEŁNIE mu nie przeszkadza w rozumieniu treści – co mnie, przyznam, fascynuje. Co chwilę wydaje odgłos świadczący o dokonaniu kolejnego odkrycia. Mam nadzieję, że intuicja go nie zawiedzie i ze nacisnięcie tego guzika, co on mysli, że zapala jakies swiatełka, nie oznacza w rzeczywistosci KATAPULTOWANIA FOTELA PASAŻERA Z PRZODU, bo wtedy biedna ja.
Ja czytam wampiry na przemian z prostytutkami w wiktoriańskim Londynie.
Mąz mnie straszy przeprowadzką („BOO!”), ja się boję.
Sielanka.
dodałam do ulubionych 🙂
a’propos wcześniejszych wpisów – nie płaczę na reklamie psiego żarcia, ale jak mój bulek wywala się na plecy i każe głaskać po brzuchu to sama mam ochotę leżeć i kwiczeć ze szczęścia
podejżewam że chodzi o sportowe używanie biegów terenowych
oraz skrypt:
używanie elektrycznie składanych lusterek jako dodatkowa wyciągarka przy sportowym wykorzystaniu samochodu jako wspomaganie grotołaza
Kilka razy w roku zdarza mi się jechać służbowo do niemiec. I tam wypożyczam z Avis’a albo Hertz’a samochód. Jakoś tak się składa, że za każdym razem inny.
Instrukcja po niemiecku. I mi też nie przeszkadza. BO KTO TO G..NO BY CZYTAŁ?!
Jakoś beż tej zafajdanej instrukcji można jechać. światłą, kierunkowskaz, szyby i climatronic wszystkie mają podobnie. No chwila na rozpoznanie komputera pokładowego, coby pokazywał to co chcę.
Co tu czytać?
Skrzynia biegów? No, ze wstecznym różnie bywa, ale wajcha ta ma rysunek na sobie, wiec luzik.
Jak słowo daję, co tu studziować? Obsługa DVD jest 10x bardziej skomplikowana.
etam “biedna ja” dramatyzujesz 🙂
co za boski tytul notki, az sobie opis w gg zmienilam :)))
ja tez chcem taki pussy wagon!!! przydałby mi sie bo moja stuningowana niunia z niskim zawieszeniem nie daje rady na tych naszych wertepach:(