MOŻE JUŻ WYSTARCZY TEJ KIEŁBASY?…

Zarobiona jestem!… Straszliwie.
Głownie dlatego, ze z okazji zmiany warty naprzychodziło do nasz takich wiecej do dekoracji, niż do roboty. A roboty nie ubyło, wprost przeciwnie.
No a KTOŚ zrobić musi (ze tez ZAWSZE na mnie wypadnie, np. jak się w liceum facet od fizyki zdenerwował, ze nikt nie odrobił pracy domowej, to ZAWSZE JA leciałam do tablicy. ZAWSZE! No można mieć traume).

Małżonek kiełbasy nie odpuści, już to widze. Troche się boję, ze mogą go aresztować przy próbie zakupu 30 kg mięsa, i kto mnie będzie do roboty woził?…

Natomiast, jako że jest człowiekiem o wielu pasjach (w tym kilku moich – np. SZEWSKIEJ), to teraz hoduje KIWI.

Kiwi otrzymaliśmy przesyłka rurową z Hiszpanii. Miały postać ośmiu patyków, naczyńka z pszenicą i instrukcji. Patyki (sześc dziewczynek i dwóch chłopców – bo kiwi ma płeć) należało przez dni kilka moczyć w wodzie, następnie naciąć u dołu, wsadzić tam po ziarnku pszenicy i wetknąć w ziemię.

(Tak, próbowałam polemizować, ze początek lutego to chyba nie jest najlepszy czas na rozród roślin owocowych, ale mogłam sobie gadać)

Pierwszy szczebel trudności napotkaliśmy przy czynności „naciąć u dołu”.
Bo te patyki były po prostu… well, PATYKOWATE. A gdzie patyk ma DÓŁ?… Próbowaliśmy dedukować z ułożenia oczek (gałązka powinna rosnąć do góry, nie?…), a i tak dwa kiwi wylądowały w doniczce – jak się okazało – do góry nogami. Co się okazało, jak wypuściły kiełki. BO WYPUŚCIŁY 🙂 Strasznie muszą być zdeterminowane. Albo po prostu boją się N. (N. na hodowle roślinek jest trochę za nerwowy, np. sporo roślinek nie dało rady zareagować na czas na jego ultimatum „ALBO DO JUTRA BĘDZIE TU KIEŁEK ALBO WYRZUCAM”; N. troche trudno jest pojąc, ze roślinki mają jakby wolniejsze tempo zycia, niż on).

Tak więc, oprócz moich 300 tulipanów (przy czym każdego mam odnotowanego i skatalogowanego i NIECH MI KTÓRYŚ NIE WYROŚNIE! Nogi z dupy powyrywam!) oczekujemy soczystych kiwi na wiosnę.

W sam raz będą na deser po kiełbasie.

0 Replies to “MOŻE JUŻ WYSTARCZY TEJ KIEŁBASY?…”

  1. kolega historyk straszył swego czasu filodendrona zapalniczką i ograniczał mu podlewanie – wspomniany filodendron musi sraczki ze strachu dostawał, bo rósł jakby go nawozili obornikiem co najmniej

  2. a co do kiwi to nam Miodek opowiadał ostatnio jak na hali targowej stał w kolejce po owoce a przed nim jakiś pan kupował KAJWAJE.
    KIWI znaczy. KAJWAJ.

  3. Otóz ja tez nie bardzo sobie wyobrazam te ich wzajemne zaloty.

    Mozliwe, ze np. jak sie rozbuchają seksualnie, to beda tak hałasowac po nocach, ze trzeba bedzie wrzeszczeć przez okno “SPOKOJ TAM!” i rzucać w nie drewniakiem.

  4. ale on o ciebie dba! najpierw trochę zwierzęcych protein (z tej kiełbasy), a później witaminy (z kiwi).
    cud a nie mąż 🙂

  5. a patyk: “mowili zebym wziął ciepłe skarpetki, gdzie moi kumple, halo”

    no i bede miala ubaw cały dzień hihi
    dzięki Ci za to :)))

  6. no nie wiem…nie wiem
    moze to jednak mialo byc glowa w doniczke
    bo w koncu po cos to ziarnko pszenicy tam sie wsadza nie?
    mysle ze po to zeby patyk sie nażarł i mial sile do zakielkowania
    a jak juz wzejdzie to sie go wysadza do gleby
    o.

  7. hihi, tej i Ty se wyobrażasz jak ten patyk buzią w ziemi siedział i myślał “kurwa, czemu tu w tej polsce tak ciemno i dlaczego mi tak nogi marzną”

    hhihihihihi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*