JAK mnie bol istnienia grzmotnął we wtorek po południu, to prawie DWIE DOBY trzymał!
Szkoda, ze Hanka w poziomie leżała, bo jakby wczesniej napisala o tym, ze na ból istnienia tylko NUROFEN – to bym może wygrzebala się wczesniej. A ja, nieswiadoma, probowałam drania aspiryna przegonic, jełopa.
Ból istnienia to jest dobra rzecz, ale dla jakiejs niepracującej flądry, proszę ja was. Człowiek na etacie nie ma szans się pogrążyć, bo mu dupę zawracają (word podkreśla mi „dupę” na zielono!). Ponadto, ból istnienia jest systematycznie rozwalany przez moich przyjaciół takimi na przykład mailami:
„Własnie dotarłem do pracy i czym prędzej śpiesze ci doniesc o moim najnowszym pomyśle. Dowiedziełam sie ostatnimi czasy , że duzo więcej ludzi ginie po zjedzeniu nieswiezego mięsa rekina niz zjedzonych przez samego rekina. W zwiazku z tym czyż nie byłoby własciwym nakręcić horror, którego akcja rozgrywałaby sie w restauracji podajacej kotlety z rekinów? Wiesz, taka muzyka jak na Szczękach i talerz z którego łypie nieświezy rekin?”
(Autor: Tomasz Pepsee).
Ponadto, wczoraj wieczorem stałam się wlascicielka zlewu półtorakomorowego kompozytowego (no – WSPÓŁWŁAŚCICIELKĄ). Jak wiadomo, nic człowieka tak nie osadza w realiach, jak zlew kompozytowy.
Tak, że już wszystko dobrze.
Za wyjątkiem, ze wszyscy mają grype oprócz ja – i to jest skandal!
* tak wlasnie pani kelnerka zinterpretowala autorsko nasze zamówienie na średnią picę zbójnicką z grzybami. Pyszne serkulki z zurawiną, tak na marginesie.
Tomasz dotarł a Pepsi się dowiedziała?
Szczerze mowiac, wyobraznia podsuwala mi kogos w typie Emilki z “Nad Niemnem”.
hey! ooo! widze ze dlugo to malo powiedziane jesli chodzi o czas istnienia twego bloga. fajny, podoba mi sie, ale nie mam czasu teraz dokladnie przeczytac notki aby ja skomentowac. Looknij do mnnie i zostaw po sobie sld.plz!!
http://o0samotna-w-wielkim-miescie0o.blog.onet.pl
ja nie pracuje, ale nie jestem flądrą, bo nir pracuje nie z mojej winy, troche szacunku
A ciekawe ilu ludzi zabił SPADAJĄCY REKIN
Te spadające silniki zaburzyły moje zaburzone poczucie bezpieczeństwa. 😉
Nawiazujac jeszcze do tych rekinow biednych: wiecej ludzi ginie TRAFIONYCH SPADAJACYM SILNIKIEM OD SAMOLOTU niz zjedzonych przez owe sympatyczne zwierzaki…
Makłowicz w głównej roli rzeczywiście byłby świetny! Po zatruciu ciekawskiego tłumu oblizałby paluchy, a wcześniej oczywiście by nachlapał naokoło. Kurtowi Schellerowi wąsy wkręciłyby się w ręczny mikser. Pascal szybko by wypłukał narzędzia zbrodni, a na skutek przyspieszenia doprowadziłby do fusion nuclear. A ciąg dalszy by mimo wszystko nastapił. Na przykład pani Gessler nosząca w miejscu biustu genetycznie wyhodowaną truskawkę ozdabiałaby domowe ciasta skórkami, ALE NIE POMARAŃCZOWYMI!.
zawsze mogła powiedzieć: “średnia, stara, puszysta”
(w sensie że to skrót myślowy do pizzy, nie opis kucharki na przykład 😉
“ból istnienia” jakież to poetyckie…
muszę napisac do bossa: Z powodu bólu istnienia całej rodziny sprawy koncernu chwilowo mam w odwłoku. best regards 🙂
A w tym serialu thillerze gastronomicznym to narratorem powinien być makłowicz. No i nie zapomnijmy o naszym swojskim sromotnikowym
No prosilas, prosilas.
PS. Niestety nie mozemy pani uznac statusu “niepracujaca flądra”, bo jeden Prezes równa się trzem etatom. Ale zapraszamy ponownie, jak sie usamodzielni.
a prosiłam, żebyś w wordzie nie pisała, tak?
A podobno znacznie więcej, niż Japończyków zatrutych rybą fugu, umiera Włochów zatrutych tiramisu (nieświeży ser marscapone). Może by tak jakiś film nakręcić “powrót Tiramisu” albo coś podobnie.