PATRZCIE, CHYBA BEDZIE PADAC

A moja wczorajsza kolacje opierniczyly mrowki.

Otwieram ci ja pudełeczko, w którym znajduje się pachnący, aromatyczny, meganiezdrowy, hipertłusty, a bardzo przeze mnie pożądany KURCZAK Z KFC, a tam…

RUCH, JAK NA MARSZAŁKOWSKIEJ, albo na Manhattanie, zgoła.

No zesz cholera jasna…

Bylam tak glodna i zdeterminowana, ze przez chwile rozważałam wariant „OTRZEPAC Z MROWEK I PODDAC OBRÓBCE TERMICZNEJ A NASTEPNIE ZJESC”, ale te cholery powłaziły w załomki i zakamarki mojej kochanej, przepysznej panieneczki, suki jedne. Musiałabym siedzieć nad każdym kawałkiem i wybierac je pincetą.

I pewnie by mi zdążyły na pozegnanie nasikac na panierke. Ze złośliwości.

Kurczaka się wyniosło do ogrodka – niech już go sobie zezrą, za moja krzywde – ale na sercu przybyly mi dwie głębokie szramy. Po jednej na każdy pikantny kawalek, którym zamierzałam się po chrześcijańsku pożywić.

3 Replies to “PATRZCIE, CHYBA BEDZIE PADAC”

  1. Barb, co to dla harcerza. Pozywienie zamrowczone wklada sie do zamrazalnika na jakies pare minut. Wyjmujesz, wystukujesz martwe mrowki, potem podgrzewasz i zjadasz 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*