W sobote ptaszek mnie sprofanował. NA SAM CZUBEK GLOWY mi narobił. Centralnie. Chyba zdawal jakis egzamin (“Jak skutecznie i celnie srac na ludzi”) i osobiscie mogę mu wystawic dyplom z oceną CELUJĄCĄ.
Zgodnie z wierzeniami ludowymi, powinien mnie teraz czekac zastrzyk gotówki lub nagłe i niespodziewane szczęście (i mam nadzieje, ze tym niespodziewanym szczęściem nie będzie centralne, plackowate wyłysienie na czubku łba). Wobec tego siedze i czekam.
Bardzo się ciesze, ze nie mieszkam w miescie portowym, po którym latają duże mewy, albatrosy, pelikany… Słonie, żyrafy, hipopotamy…
No nic. Jak bym widziala to nadciągające SZCZĘŚCIE, albo jak zadzwoni do mnie Z NIENACKA (albo Z AUSTRALII) spokrewniony, samotny multimiliarder, to dam znac.
mieszkam w miescie portowym i nie zdarzyło mi sie, aby mi jakis “srak napstal na glowe”. Za to ilekroć do grodu Kraka przyjade… od razu całe stado gołębi obstrzał w jak z karabinu maszynowego robi…
Phy. też mi coś, mnie już w środę gołąb [—- ustawa o kontroli i publikacji widowisk] narobił, a forsy żadnej do ty pory nyima 🙁
A może szczęsciem jest juz to ,że nie mieszkasz w miescie portowym, ani w epoce pterodaktyli./ czy jak im tam?/
Bo wielkie szczęscie, to nieszczęście. Olej je po prostu.
Taaak autografy rozdaję we wtorki.
PIERDUUUUUUUUUT!
Pasi?
no właśnie dlatego, że to jest W nie ma szans, że coś spadnie NA.
podobieństwa się odpychają. podobno 😉
No bo to ma byc NA!
Na, nie WE!… Podobno.
a to teraz rozumiem dlaczego mnie omija szerokim łukiem to całe SZCZĘŚCIE.
ja i bez pomocy ptaków mam nasrane we łbie 😉
Tylko jak ten NIEZNAJOMY zadzwoni to nie zapomnij mu wspomniec, ze masz siostre.