Zupełnie jak Victoria Beckham, siedzę od rana i pije miętkę. Nie, nie chce schudnąc do 38 kilo i zapuścic sobie na głowie zielonkawego boba.
Mam otóż za soba POTWORNĄ noc.
Kurczak z KFC mscił się na mnie straszliwie, co chwile się budziłam, bola mnie powłoki brzuszne, a w dodatku dostałam oczywiście schizy, że KTOS CHODZI PO DOMU (demon – wie, ze ja wiem, i przyszedł się ze mna rozprawić).
Obejrzałam sobe tego diabła u Prady.
Nie lubię stereotypów „książka lepsza” – ale w tej książce miesci sie materiał na lepszy film.
Ale na przykład całkowicie rozmyli postacie. Po książce miałam ochotę zabic Mirande tępym gwoździem i sympatyzowałam z glowna bohaterką. Tutaj mamy starsza pania, ktorą chcą posunąć ze stanowiska – jest owszem troche jędzowata, ale bez przesady; generalnie ma problem z personelem, który nie potrafi zapamiętac umówionych spotkań i godzin – i ja ją świetnie rozumiem, bo dokładnie mam to samo na co dzien. Andrea natomiast jest wkurzającą flądrą, która nie potrafi się zorganizować.
Po książce myślałam o Mirandzie – TO NIEMOZLIWE ze tacy ludzie ISTNIEJĄ, i ze zamiast obrzucic ich smierdzącymi jajami, to jeszcze się ich UWIELBIA.
Fajna historia została zmarnowana. My byśmy to lepiej zrobiły – nie, dziewczyny?… 😉
Matkoooooo… Pije miętkę. Jest mi bardzo źle.
takie ludzie istnieją i jedna spośród nich była moją szefową w poprzedniej robocie… Dokładnie taka sama! Czytałam te książkę i się zastanawiałam, czy to nie ja ją popełniłam w jakiemś stanie pomrocznym-jasnym. Ale nie – branża się nie zgadzała (u mnie w robocie nie rozdawali ciuchów, więc to na pewno nie ta branża)..
http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070326/prawo/prawo_a_1.html
no proszę a ja nie tykając KFC i omijając pradę z daleka uzależniłam się już od miętki; zdrówko twoje!
I Streep też była taka sobie, niestety, choć dostała za tę rolę nominację do Oskara, niesłusznie moim zdaniem.
A ja tam lubię stereotyp “książka jest lepsza od filmu’ . Wprzypadku Diabła sprawdził się znakomicie. Książka świetna, film cieniutki.
Hm, dziwne, ale mnie męczyły takie same przypadłości tej nocy :/ Tyle że u mnie po chipsach i delicjach. A jak w końcu zasypiałam to coś łupnęło w łazience jak nigdy i musiałam zrobić obchód mieszkania przy pełnym świetle, który i tak mnie nie uspokoił, bo zastanawiałam się, czy jakiś złoczyńca nie wkradł się przez rozszczelnione okno (2 mm przerwy) i nie ukrywa się przypadkiem w szafce pod umywalką ;]
Nie zebym sie przesadnie madrzyla, ale pierwowzor ksiazkowej Mirandy ponoc sie wsciekl po ksiazce, a ze kase trzyma i duzo moze to ze wzgledu na nia zlagodzili jej postac w filmie. Znaczy sie bali i wazelinowali ile wlezie… Podrawiam
a co do wrednych suk*, to nie ma takiej, której by się nie dało po roku-dwóch pracy wysłać na urlop dla poratowania zdrowia 😉
——-
* się tyczy obu płci
kfc męczy?
a to puść pawia, nie męcz ptaka…
kij tam i z ksiazka i z filmem, ale MERYL STREEP!
Mnie zaś książka totalnie znudziła, cienka chociaż gruba, wytrwałam do końca, bo jestem wytrwała i chciałam wiedziec o co tyle hałasu. Na film nie poszłam i obejrzaam go sobie, tak jak Ty, w domowych pieleszach, tylko po moim domu chodziły dwa potwory z krwi i kości, w wieku przedszkolnym. Film jak rozwodniona zupa, to fakt. A mógłby być horrorem gdyby tylko chciał.
a u mnie to tak:
książka mnie generlanie wkurzala, tzn jej bohaterki , Miranda bo była niemożebną sssuką, a Andrea ze pozwalala sie tak traktowac i CZASAMI zahcowywala sie jak idiotka
a w filmie Mirande prawie polubilam, natomiast Andrea to juz mnie na maxa wkurwiala bo zachowywala sie jak idiotka NON STOP
w sumie to nie wiem o co tyle halasu z tą Prada
juz książka mnie nie zachwycila wiec i nie zabolalo ze dokumentnie skaszanili film
kompletnie zmarnowali ksiazke w tym filmie.
Do tej pory byłam przekonana, że tylko ja mam taki problem z tą filmową Pradą… ale okazuje się, że jednak nie, dzięki :)))