1. Kanapa w biurze staje się zagadnieniem priorytetowym – chyba, że będę ucinać sobie drzemki pod biurkiem.
2. Odzwyczaiłam się od jadania w przydrożnych nibyludowych nibygospodach i po zamówieniu pozycji z karty “Pierogi szlacheckie” wcale nie czuję się szlachecko, tylko normalnie mam zgagę. Chociaż może właśnie szlachta miała zgagę?… Nie prowadzili zbyt higienicznego trybu życia.
3. Redaktor Nogaś narobił dziś z rana apetytu na antologię polskiego reportażu pod redakcją Mariusza Szczygła, a książka do kupienia dopiero za tydzień. To jest, panie redaktorze, NIELUDZKIE i na przyszłość bardzo proszę o recenzowanie książek, które już leżą na półkach i po które można pobiec natychmiast z wywieszonym ozorem.
4. N. się ze mnie śmieje, że za każdym razem przed przyjściem siły fachowej od sprzątania, ja latam po domu i sprzątam. Serio, tylko ja tak mam, że się mobilizuję do sprzątania przed sprzątaniem?… Jak tak można na widok ludzki wystawiać swój prywatny, spontaniczny bałagan?
5. Nigdy więcej pierogów szlacheckich. Howgh.