Mam urlop, więc sprzątam chałupę, logiczne, prawda?
Więc przepis na mało stresu jest taki: portugalska ceramika i różowy domestos. Wtedy jakoś to idzie.
Czułam, że ta Piękna Pogoda to jest większa ściema i nie przeliczyłam się.
A wczoraj jeździłam z Zebrą po urzędach, żeby nie czuła się jak Ta Ostatnia – w tym celu wzięła mnie, i ja robiłam za Tę Ostatnią, a ona była Przedostatnia i znacząco odbiło się to na jej asertywności. ZAŁATWIŁA WSZYSTKO.
Po drodze wymieniałyśmy swoje opinie na temat ludzi, a w szczególności kierowców i urzędników.
– Wchodzimy do takiego jednego urzędu w małym mieście, podchodzimy do okienka. W okienku oczywiście nikogo, pindy sobie spacerują w oddali, zezują kątem oka, ale do okienka żadna nie podejdzie. W końcu któraś łaskawie się zniżyła i podeszła do klienta, ale z taką miną, jakbyśmy jej zabili ojca, matkę i w dodatku śmierdzieli jak Szczypawka, kiedy się wytarza w kupie.
Oraz skończył mi się dr House i już za nim tęsknię.