O TYM, ŻE JESZCZE NIE DOTARŁO

Bardzo dziękuję za wszystkie dobre słowa. Na razie jestem jak znieczulony ząb – wiadomo, że jak znieczulenie zejdzie, to będzie bolało, ale teraz jestem zdrętwiała i w akwarium. Natomiast w myśl ustawy zostałam niniejszym sierotą zupełną (naprawdę, co za ludzie bez serca, polotu i wyobraźni te ustawy piszą, mogli to jakoś ładniej ująć, delikatniej, no jak to brzmi – sierota zupełna). Z tym, że starą – takimi starymi sierotami już nikt się nie przejmuje, a na pewno nie ustawa. 

W dodatku przyszła jesień, jakby było za mało powodów do martwienia się. Cały trawnik mamy w grzybach, z czego sporo jadalnych, zajączki i koźlaki, ale N. ich nie zbiera, no bo są NASZE. A jak tu zjeść swojego? No chyba, że je Mangusta przewróci, wtedy tak – zabiera do suszenia. 

A wczoraj wieczorem jesień nam wparowała do domu pod postacią galopującego pająka kątnika. I nie przesadzam z tym galopem – gnał, aż mu włosy na nogach powiewały! A ja się darłam, że aż dziw, że szklanki nie popękały – chociaż są głównie z IKEA, one rzadko pękają. Naprawdę bardzo traumatyczne, chociaż w sumie NORMALNE o tej porze roku, ale jak te chude z długimi nogami jakoś jestem w stanie znieść, to do kątników nie przyzwyczaję się NIGDY. 

Nie wiem jak gdzie indziej, ale u nas drugi raz kwitną kasztany (czyli idzie koniec świata). A pod drzewami leży pełno pięknych, brązowych, błyszczących kasztanków, których ta dzisiejsza zdziczała młodzież NIE ZBIERA w ogóle. I ludzie po nich depczą! Za MOICH czasów upolować ładnego kasztana to trzeba się było dobrze naszukać i mieć szczęście albo strącać z drzewa. Skandal i upadek obyczajów po prostu galopujący, żeby kasztany niepozbierane sobie leżały w biały dzień na chodnikach. 

Ponieważ nie bardzo przyswajam zbyt skomplikowane treści, to zupełnie się ucieszyłam, odnalazłszy na Netflixie serial medyczny „Rezydenci” z tym małym z „Żony idealnej”. Jest mało wymagający, ale jednak lepszy od Amsterdamu, ale nie wiem, dlaczego kiedyś potrafili robić zapierające dech seriale medyczne, a teraz taka bryndza w tym temacie. A z książek to zasadziłam się na powieść Sigrid Nunez, na podstawie której Almodovar nakręcił najnowszy film – na razie tylko przekartkowałam, ale bardzo podoba mi się jej styl. Trochę jak Elizabeth Strout, którą uwielbiam. 

Podsumowując – mam kolejny powód, żeby nie lubić jesieni.

11 Replies to “O TYM, ŻE JESZCZE NIE DOTARŁO”

  1. Tez jestem sierotą, meza brak. Czasem samotnie.
    Sprawdze dzisiaj kasztany.
    To akwarium jest potrzebne, jak moje puściło pół roku od śmierci Mamy, to miałam gorączkę etc. Ono chroni.
    Uczymy się z tym żyć.

  2. u nas w domu kątników w opór, zwłaszcza na jesień- chowają się przed zimnem i trudno mieć im to za złe 😉 jak mąż znajdzie gdzieś jakiegoś [najczęściej w zlewie w garażu], to mnie woła na ratunek- bo ja łapię do pudełka [wszystko, nawet szerszenie] i wypuszczam do altanki ogrodowej, żeby tam przezimowały 😉 wolę pająki niż te wkurrrr muchy i komaruchy!

  3. Kasztany zbieram od lat, no nie mogę się oprzeć. Kątniki, skakuny, darowniki i inne tygrzyki że o krzyżakach nie wspomnieć dziecko mi do domu ściąga, ogląda i wypuszcza. No się uodporniłam.

  4. U mnie kasztany wyzbierane (choć niedokładnie, na każdym spacerze z psami cos dokładam do kieszeni, nie mogę się oprzeć), ale niedaleko są dwa przedszkola, to może dlatego 😉

  5. Ależ młodsza młodzież jak najbardziej zbiera kasztany. Są nawet konkursy w przedszkolach i szkołach, sposorowane przez firmy przetwarzające kasztany (z branży kosmetycznej).

  6. U nas też kwitną kasztany :).
    A co do pająków: wczoraj odkryłam pajęczynę w piekarniku. W piekarniku! Który prawie codziennie jest w u życiu!
    Rezydenci ok, ale ER- najlepszy!

  7. W sprawie kątników mam identycznie. Wiem, że pożyteczne, że poczciwe i krzywdy nie zrobią, ale kur… wygląd ma taki, że spierdalam na oślep, no nie mogę się przemóc, żeby się nie drzeć i nie spryskać go lakierem do włosów z biedry. Ubolewam nad tym. Serio.
    Też jestem sierotą zupełną i mnie też się usunął grunt pod nogami.

  8. ER i tak nic nie przebije, ostatnio znalazłam go gdzieś na starożytnym dysku i z łezką sentymentu obejrzeliśmy pierwsze sezony. Jacy oni byli fajni, ci aktorzy, tacy normalni i nie plastikowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*