O SZKLANYCH KORALIKACH

Wiadomości z frontu:

1. Nie mam w ogóle siły i pranie wieszam na dwa razy.

2. Rzeżucha ledwo co, bo wysiałam w niedzielę.

3. Mangusta gdzieś przepiła zieloną szeleszczącą ośmiornicę z Dealza – nie ma jej nigdzie, szukałam nawet pod pianinem. W ogródku też nie ma. Może ze Szpilmanową się bawiły i tamta zabrała na pamiątkę. 

4. Znalazłam pocztówkę z 1983 roku z wakacji, którą Zebra dyktowała babci. Były w Krynicy Górskiej i miała wyrwany ząb (mleczny) i w nagrodę jeździła bryczką. Napisała, żebym przyjechała i też sobie dała wyrwać ząb, to też pojeżdżę bryczką. Zawsze miała głowę do interesów.

5. Czytam książkę Tracy Chevalier o producentach szkła z Murano, gdzie opisuje ze szczegółami produkcję szklanych koralików nad lampą (mężczyźni pracowali przy piecach, a kobiety miały małe śmierdzące lampki do podgrzewania szklanych prętów). Szklane koraliki robi się tak do dziś, na jutubie są filmiki, jest to FANTASTYCZNIE ciekawe, tylko lampy (a właściwie palniki) są o wiele bardziej nowoczesne, niż te z XV wieku, ale technika i wyroby takie same – ze szklanych patyczków w różnym kolorze. Każdy kolor inaczej się podgrzewa, inaczej stygnie, a w trakcie pracy wszystkie są pomarańczowe, więc efekt widać dopiero po wystudzeniu. Książki Tracy Chevalier są fascynujące, a ja się teraz zastanawiam, czy bym umiała zrobić szklany koralik (spoko, pozostanę przy szydełku).

6. Mokrych Zająców i Wesołych Jajek.

2 Replies to “O SZKLANYCH KORALIKACH”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*