O MOCZENIU INDORA

 

Indyk się moczy (ale nie ma odważnego, żeby mu wraził łapę w kadłub i wyjął torebkę z podrobami – w zeszłym roku o mało go nie upiekłam z tym załącznikiem, w ostatniej chwili przed włożeniem do piecyka zauważyłam, że coś mu majaczy pod paszką), a jak indyk się moczy, to już nie ma odwrotu.

Sporą część Świąt spędzimy w samochodzie, ale niech tam. Jak słusznie zauważyła pani Meg kilka wpisów temu, można się przyjaźnić z własnym mężem. Ja też się przyjaźnię i lubię z nim spędzać czas, nawet w samochodzie (on może trochę mniej, bo jednak czasem na niego wrzeszczę, ale to DLA JEGO DOBRA. Przecież.)

Ze specjalnymi pozdrowieniami dla wszystkich – świąteczny Michałek Bąbelek.

http://www.youtube.com/watch?v=DKnoxMvNTUk&list=PLDA21DB13D1C1B82D

3 Replies to “O MOCZENIU INDORA”

  1. Czy to już? Pora na życzenia? Chyba tak, bo jutro to wiadomo – urwanie głowy 😉
    Zatem wszystkim życzę Wszystkiego Dobrego.
    (i żeby po świętach jednak się nie okazało, że te maile z rabatami na modę XXL to nie wykasowałyśmy zbyt wcześnie 😉 ).

  2. Ja jestem do rany przyłóż, nie odzywam się w samochodzie. Słucham muzyki i nie konferuję, tak mam i już.

    Miłego świętowania, szczególnie w samochodzie:)

  3. Człowiek głupio pójdzie na urlop przed świętami i nie ma czasu na internety. Dzis nadrobilam ostatnie dwa tygodnie i ja tez sie drę na mojego męża oczywiście dla jego dobra. Muszę mu to wypomnieć, zeby docenił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*