Nie dość, że mądrości nie przybyło i nie przybywa, to jeszcze:
– na brodzie mam pryszcz, któremu na dobrą sprawę powinnam wyrobić osobny paszport, oraz
– w sklepie rano nie było MOJEGO kefiru i kupiłam jakiś inny, który mi się teraz przelewa w brzuchu i bulgocze, gdyż ma nie te bakterie, które polubiłam, a one mnie.
A po patio chodzi mały, chudy kot nastawiony BARDZO przyjacielsko i zanim zdążyłam interweniować (podpowiedź: czajnik – – – > gorąca woda), to już moi współpracownicy podali mu śniadanie, lunch, obiad oraz rozmawiają z nim czule i go głaszczą.
I jak mam nie zwariować?
Odpowiedzi prosimy przysyłać na kartkach pocztowych.
PS. Na szczęście dotarły „Zakład pogrzebowy przedstawia! Dobrze, że do nas trafiłeś”, „Ostatni tacy przyjaciele” oraz „Brudna robota”. Czyli znowu nie mam kiedy posprzątać. Ha.
a to chlupotanie bakterii to za te złe myśli o kotku;(
a mnie się w to lato w ogóle nie chce czytać.. :/ naszykowałam sobie pokaźny stosik zaległych lektur, ale po kilku stronach, niezależnie od pory dnia oczy mi się zamykają.
dziwy jakieś, plamy na słońcu czy coś..
natomiast orange mnie zirytował.. no bo co teraz? chapman zatłukła tę psychiczną dziunię czy nie? i mendez.. nie sądziłam, że ci pokręceni scenarzyści są w stanie zrobić cokolwiek, żeby było mi go żal. a ten się zakochał..
i red.. co z nimi wszystkimi dalej? kiedy drugi sezon, za rok? masakra..
Nie no, twist na koniec i pokotłowanie wątków – ŚWIETNE, tylko że – masz rację, ROK CZEKANIA? Przecież mnie glizdy z ciekawości zeżrą!
O, “Brudna robota” bardzo, bardzo. Cieszy mnie to, bo po przeczytaniu “Najgłupszego anioła” kiedy to nie uśmiechnęłam się ANI RAZU myślałam, że straciłam poczucie humoru. Jednak nie 🙂
Nie przyłączam się do głosów oburzenia, co do kotka. Barbarello, wzruszyłam się, że tak bardzo się przywiazałas do bakterii w kefirze… chlip…chlip…
brutalna jesteś jak gorącą wodą kota chcesz straszyć 😀 nie chciałabym być twoim wrogiem, mogłoby to się dla mnie bardzo źle skończyć
I co z tym kotem?
I kefirem?
Jak to CO.
Kot się marynuje w kefirze!
BUAAAAAHAHAHAHAHAHA!…
Ale oskórowany? Bo inacze nie skruszeje…przepraszam, natchnął mnie przeczytany smutny artykuł o obozach w Korei PŁN, gdzie był akapit o skórowanych i solonych żabach
I co z tym kotem? I kefirem?
Czajnik?! Gorąca woda?! Na małego, bezbronnego i zapewne przesłodkiego kotka?! A fe, Barbarello! Nieładnie! Zapewniam Cię, że do kotów można się przekonać i żyć z nimi bardzo przyjemnie w pełnej symbiozie.