O NAŁOGACH


Zgodnie z odwieczną, staropolska tradycją, nie mam się w co ubrać. Nie wiem, skąd mam tyle szmat w szafie i szufladach i do czego one miały z założenia służyć – zimą mi się wydaje, że mam same letnie ciuchy, a latem – że zimowe. W dodatku, nawet, jeśli się okaże, ze mam znośną górę, to nie mam do niej dołu i vice versa. Wiem, w dupach się przewraca, a kiedyś ludzie mieli dwa ubrania: to na sobie i odświętne w szafie, a car rozpijał chłopa pańszczyźnianego, a pruski fabrykant dla odmiany żłopał krew robotniczej braci.

Ponadto doszłam do wniosku, że mam jakieś uszkodzenie w mózgu, w miejscu odpowiedzialnym za ŁATWE OTWIERANIE. Jak widzę opakowanie czegoś, na którym napisane jest ŁATWE OTWIERANIE, to mi skóra cierpnie, bo wiem, że będzie rzeźnia. Ze najpierw je będę obwąchiwała przez pół godziny, szukała tego rzekomo OCZYWISTEGO miejsca, gdzie trzeba szarpnąć / nacisnąć / zrobić dziurę, następnie połamię sobie paznokcie, ukruszę ząb, a skończy się na piłowaniu nożem / szarpaniu kombinerkami / waleniu młotkiem. I wszystko z ŁATWEGO OPAKOWANIA mi się wyleje, rozsypie albo spadnie na podłogę. Kiedyś o mało sobie nie amputowałam palca, oddzierając WYGODNE WIECZKO puszki z sardynkami. Mój zmysł techniczny jest totalnie, absolutnie niekompatybilny z pomysłami kolesi od łatwych opakowań. Bardzo proszę o wprowadzenie wersji opakowań, stanowiących intelektualne wyzwanie, bo te ŁATWE mnie wykończą.

Aha, i musze iśc na odwyk. To dość pilne. W piątek sandałki – espadryle. Dziś od rana – granatowe na koturnie. Potrzebuję namiarów na hipnotyzera z byłego ZSRR, bo nic innego nie zadziała, tak czuję.

 

DYSKURS O CARPACCIO Z TEŚCIOWEJ

Dramatis personae: Ja (J) oraz Zebra (Z).

J: Jakieś [CENSORED] mnie tu cos piłują za oknem.

Z: U nas codziennie po 10tej wieczorem jakiś [CENSORED] odpala jakąś pilarkę. Co trzeba piłować po 10tej wieczorem? Zwłoki starej chyba tylko! Duża musiała być, bo od ponad tygodnia ja piłuje.

J: Może to jego teściowa! Na dzień do zamrażary, a wieczorem tnie na plasterki i roznosi po śmietnikach.

Z: Może.
J: Taka zamarzniętą na kość… to może potrwać.
Z: Potem po krzakach kotom rzuca.
J: Jak zrobi ładne cienkie plastry jak na carpaccio, to się nie wyda. Wszystko zeżrą.
Z: Mam nadzieje, ze teściowa miała 150 cm, a nie 180 i 90 kilo wagi…

O SŁOWACH KLUCZOWYCH


No dobra. Zamówiłam ten „Trans” Manueli, bo bardzo ja lubię. A zwłaszcza jej „okres paryski”. Niech się dzieje, co chce, dobry skandal do kieliszka wina wieczorem nie jest zły (gdyby jeszcze pająki i komary tez zechciały się wieczorem zająć czymś konstruktywnym, zamiast ŁAŻENIEM PO MNIE, to już w ogóle – raj na Ziemi).

Obejrzałam sobie dziś słowa kluczowe, prowadzące zbłąkanego, niewinnego guglowicza wprost w drapieżne macki mojego blogowiszcza (woniejącego siarką) i oto zestawienie najpiękniejszych:

– stemple do sedesu
– Marylin Monroe miała tasiemca

– cały czas strzelam prądem

– dlaczego strzelam prądem

– UFO leci w kierunku ziemi

– seksowne filmy lesbijek

Rozczuliłam się tymi lesbijkami. Zwłaszcza w zestawieniu ze stemplami do sedesu. Tylko, że ktoś się okrutnie zawiódł. Nigdy się nawet nie całowałam w usta z żadną dziewczyną (nawet po pijaku), a co dopiero.