O LOSIE, LOSIE (I NIE – NIE CHODZI O ŁOSIA)

Któregoś dnia otworzyłam pusty dokument, zaczelam pisac notke na bloga od „Kochany Pamiętniku, nic się nie dzieje. Nuda” – i Sila Wyzsza mnie pokarała.

Wiec jest tak:
– przeprowadziłam się znowu nazad w to samo miejsce, z którego się odprowadziłam do supermegamyslacego budynku o inteligencji radzieckiego szachisty. Dlaczegóż nas tak los rzuca? Czy nie można było tego przewidzieć te pare miesięcy wczesniej i się nie wygłupiać z przeprowadzkami? – zada pewnie pytanie niejeden specjalista od zarządzania. Mam dla niego zestaw odpowiedzi: „BO TAK” oraz „PACZ PAN JAKI CIEKAWY!”. Po przeprowadzce mam kontemplacyjny pokoj wielkości serwetki oraz drukarka mi zdziczała i odmówiła współpracy. Siedze od rana i na zmiane jem cukierki z wódką i mantruję „OMMMMMMM… kurwa mać”;

– zgubiłam PIT. Psoko. Co roku gubie jeden PIT. W tym roku to w ogole luz i bez nerwow, bo zgubiłam taki, ze normalnie ide tam i na gebe wydaja mi kopie. Ale ciekawi mnie to jako zjawisko, bo zawsze jak dostaje PIT-y, to powtarzam sobie „Żeby tylko nie zgubic PIT-a, w tym roku JUŻ NA PEWNO NIE ZGUBIE PIT-a”, po czym biore swojego PIT-a we wlasne rece i klade go w takim miejscu, ŻEBY NA PEWNO PAMIĘTAĆ, ze go tam POŁOŻYŁAM. W tym momencie ja i PIT widzimy się na tym łez padole po raz ostatni, i nigdy nie udaje nam się wznowic transmisji. NIGDY;

– w czwartek byłam na Zelaznej w szpitalu (jako obserwator), o parujących noworodkach z wściekłymi mordkami napisala już Zebra, wiec nie będę się powtarzac; szpital czyściutki, zadbany, ale przez caly czas miałam ochote na jedno: kopnac w zad opieke medyczna tak zwana. Ludzie! Baby w białych kitlach maszerują po korytarzach. W te i wefte. W te i wefte. Wychodza z jednego pokoju i chowaja się w drugim. Non stop MASZERUJĄ. Ludzie leza, stoja, siedza, generalnie – czekaja na lekarza. A lekarze nic, tylko maszerują. Może rekord Korzeniowskiego biły te małpy, czy jak? Nie, żeby z jakims papierem, zastrzykiem, nie. I na nic nie maja czasu. No pewnie, jak ja bym miala do przejscia dziennie 50 kilometrow, w dodatku jak Dulski dookoła stołu, to tez bym na nic nie miala czasu;

– Merlin NADAL NIE PRZYSLAL MI PACZKI Z ALLO ALLO. To jakby przestaje być zabawne i krotochwilne;

– w piątek pokłóciłam się z N. (nie będę tu wywlekac szczegółów, ale BYŁO GRUBO), po czym w sobote się POGODZIŁAM, a w niedziele to już nawet smażył mi befsztyk wołowy;

– cala sobote i niedziele przespalam;

– nic mi się nie chce;

– to ten… do jutra, tak?

0 Replies to “O LOSIE, LOSIE (I NIE – NIE CHODZI O ŁOSIA)”

  1. nolens volens dopiero co wrocilam i figo-fago siem kursowala z jakis durnot wschodnich…no teraz to drzyjcie narody….ja tam nic nie wiem, a co ci sprasowalo?

  2. tylko, bronciepanieboze, zebys podpisywala te teczke “B.PIT” bo jak ją dorwie jaka fanka Brada Pici to bez zagladania do srodka wrzuci za pazuche i tyle je widzieli

  3. kladzie sie do szafki, ktora jest podpisana grubym, czarnym markerem “Szafka z teczka z pit’ami Basi” no i proste. Bo szafki tak latwo juz sie nie teges…chociaz nie wiadomo…

  4. Sposób na PIT-a jest prosty. Zakłada się teczkę z napisem “PIT-y Basi”, a następnie tam i tylko tam wkłada się PIT-y, a nie w takie miejsce co to się nigdy nie zapomni i nie zgubi.

  5. sarna, dzieciąteczko, mam nadzieję, że mówiąc “męski zwis” masz na myśli krawat, tak?
    obawiam się jednak, że skuteczniejsze od nawtykania może się okazać np. prasowanie 😉
    a i do wiązania trzeba mieć odpowiednią rękę 😉

  6. Na kursach doskonalenia pamięci uczą, że nie można używać “nie ZGUBIĘ” czy też “nie ZAPOMNĘ”, bo te słowa wielkoliterowe jakoś tam nasza podświadomość zachowuje, no i GUBIMY i ZAPOMINAMY. Trzeba używać formy: ZAPAMIĘTAM, […] yyh, nie przychodzi mi do głowy sensowny synonim do NIEZGUBIENIA

  7. A ja mam allo allo serie 1 odcinki 1-4 :)))) bo mam fajnego szwagra. odcinki 5-8 bede miala w marcu, bo w lutym przekroczylam budzet i powiedzialam sobie twardo NIE. I mam tez pierwsza czesc Bridget, ale wrazenie mam takie same jak po seansie kinowym, a mianowicie – to wcale nie jest smieszny film. Jak mi jej bylo zal, jak w tym idiotycznym pzrebraniu kroliczka maszerowala przez ogrod!…

  8. kolejny raz potwierdza, ze te meskie zwisy lepiej sie organizuja jak im sie nawtyka, czy nie? albo wogole w druga strone, to normalnie kreca sie wokol wlasnego ogona i nie wiedza co i jak…no dobra do juterka , uwazaj na te cukierki bo wutka jest oki

Skomentuj loui Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*