(*oprocz tego, ze OCZYWIŚCIE jak najbardziej).
No wiec,
będąc wczoraj wieczorem w domu, wparował do nas znienacka…
Nie nie nie. Jeszcze raz.
Moj N. jest osoba nieco publiczną. Znaczy, caly czas pragną lezec u jego stóp i spijać mądrości z jego ust rozne osoby. Często publiczne i wazne. I te osoby, w tym swoim pragnieniu, to chwilami troche przeginają, według mnie, ale może to tylko moja opinia. Wloczą mi tego biednego N. po krajach i zagranicach, żeby tylko moc obcowac z jego boskim intelektem (zakladamy, ze chodzi im o intelekt), nachodzą go caly czas w miejscu pracy, porywają do restauracji i pasą ostrygami, no naprawde, można oszaleć.
Czasem, jak już NIJAK nie uda im się wedrzec w zycie służbowe N., NACHODZĄ NAS W DOMU.
N. z wrodzonej delikatności najczęściej mi o tym po prostu nie wspomina, ze kogos zaprosil, gdyż jest nieśmiały (ta jego nieśmiałość doprowadzi mnie kiedys, i to NIEDŁUGO, do powyrywania mu nóg z dupy, ale to już na marginesie).
Wiec wczoraj: po robocie, przebrałam się w ukochany zielony dresik z H&M i włóczyłam się nastrojowo po chałupie, myśląc już tylko o odgrzaniu kurczaka z KFC i zerknieciu na pare odcineczkow „Przyjaciol” (dotarlam wlasnie do zaręczyn Rossa z Emily). Domowo, spokojnie. Nagle slysze „KOCHAAAAAAAAANIE POZWÓL!” – i krew mi się ZESTALA W ŻYŁACH. Ide, a tam…
W podskokach i lansadach wparowywuje do naszego przedpokoju sam burmistrz X, targając trzymetrową łodyge storczyka „DLA UROCZEJ PANI DOMU”. Urocza pani domu stoi w nieco rozwleczonym dresiku i kapcioszkach, a zamiast oczu ma dwie trupie czaszki. N. proponuje herbatę i zabiera pana burmistrza… W OBCHÓD PO DOMU. Fantastycznie! W przedpokoju stoi wlasnie suszarka z rozwieszonym praniem (w tym – moje gacie), a na kanapce w salonie lezy poprzednie pranie, suche (w tym – moje gacie). Postanawiam, ze jeśli go zaprowadzi na gore do kompleksu sypialnianego, to w tym co mam na sobie wychodze z domu, wsiadam w pierwszy pociąg i jadę na Ukrainę, będę się zajmować guślarstwem i macaniem kur po wioskach, bo WYRAZNIE PAMIĘTAM, ze z deski do prasowania zwisa mój biustonosz.
(Nie zaprowadził).
Umre na serce przez niego.
Myslicie, ze Kennedy’owa zawsze miala posprzątane w domu?…
PS. A skoro już o politykach mowa, to drogie panie – wlasnie się zastanawiam, czy Donalda Tuska w moim prywatnym rankingu nie zastąpic Leszkiem Balcerowiczem. No mowie wam!… Opalony, szczuplutki, pachnący, ZERO ZMARSZCZEK czy siwych włosów… Jak malowany!…
Ja wlasnie mam taka strategie na mojego faceta, ze przynajmniej raz na dwa tygodnie zapraszam na kolacje jego przyjaciol. Tym sposobem utrzymujemy porzadek w mieszkaniu i pelna lodowke.
ale Karolek to rączki ma masywne niczym wiejski parobek, nie sądzicie?
Baśka, nie histeryzuj. Sądzę, że z widokiem gaci może być oswojon. Pomyśl co by było, gdybyś tak fantazyjnie rzuciła na deskę do prasowania np. świeżo wyprany kaftan bezpieczeństwa? 😉
To dopiero mogłoby zrobić na nim wrażenie 😉
no moja droga.
Prawdziwa dam jest wiesz. DAMA W SALONIE I DZIWKA W SYPIALNI.
Niezaleznie od pory dnia czy nocy.
Utrzymuje wzorowy porzadek a jej nosek nie jest skalany obumarlym naskorkiem.
No.
Rada udzielona. Ide pod koc chodowac koltuna.
czytacz: Tak, tak, a faceci na wielkie cycki.
Nina: Mezczyznom sie chyba pozniej sypie twarz, bo w odroznianiu od kobiet mają kolagen. Czy wlasnie – nie maja kolagenu, nigdy nie pamietam.
lamerka: A tak rzucilam… FANTAZYJNIE.
wiara: TUSK WYPROWADZAL MOJA MELANIE? Kto mu pozwolił?…
kobiety lecą na kasę i władzę 😛
BTW, prasujesz BIUSTONOSZE??? Czy tylko tak zarzuciłaś go na deskę, żeby było wdzięczniej?
Czy ja już wspominałam, że ja Cię kocham normalnie, kobieto? Jeśli któregoś dnia przestaniesz prowadzić bloga – nieeee, lepiej o tym nie myśleć…
mi sie wydawalo dzis, ze widzialam jak Tusk wyprowadzal pieska, taka jakby Melanie, ale jasnowlosa… dziwne…
Barb: pachnie, jakby mister B. mial facelifting albo inne
azjatyckie peelingi…
pokojówek…jak to w rodzaju męskim powinno brzmieć?
Balcerowicz na pokojówka!
:-))) Ale się usmiałam. szczególnie, że to znam z rodzinnego ogródka (nie swojego, ale tego obok), rozłozone prasowanie, szlafroczek, a tu w drzwiach mąż i goscie przez duże Gyy. I mnóstwo takich kwiatków. Wesoło o tym słuchać 😉
Aaaaa….
Jak tak, to przepraszam!
( i uff! 😉 )
Oesu!…
Primo: KOCHA. Jak by nie kochal, to by już zabił dawno.
Secundo: gacie jako nazwa zwyczajowa calego zbioru przyodziewku z danego gatunku, no.
Bez przesady.
No troche niespodziankowo Ci chlop ludzi w domu instaluje – to fakt 😀
Jednakowoz… nie moglem czytajac nie skupic sie na wyrazeniu “moje gacie”. Gorzej, ze skupienie mialo zwiazek z bardzo intensywna acz porzucona natychmiast wizualizacja… :O
Bosh! Dziewczyno! Od tygodni woisna za oknem a Ty rozwieszasz/rozkladasz po domu “gacie”!?
Figi, stringi, tangi, innegi – rozumiem. No i niech wtedy burmistrze sobie patrza, niech przelykaja nawet 🙂
Ale GACIE!? Zmiluj sie!
Ty sie raduj wielce, ze Cie N. z domu w tym dresiku nie wystawil za te gacie (znaczy albo nie zauwazyl albo kocha)!
;D
Służbę w sensie że będziesz leżeć i pachnieć a służba będzie prasować
“W lansadach” – ładnie powiedziane 😉
jak tam flądra?!
flądry są pospolite i tandetne
w tych wyzszych sferach mozesz byc FLAMĄ , jakby co 😉
Nie jesteś flądra, jesteś całkiem normalna z tym porozkładanym praniem. A służbę po to, żeby odwaliła za ciebie tę robotę. Na tę Ukrainę to jedziesz po panią do sprzątania? 😉
A swoją drogą, to musisz sobie chłopa wychować jeszcze przed ślubem!
Ale sluzbe w sensie, ze jestem flądra, tak?…
tak, tak, sluzbe, koniecznie.
mlodych, jedrnych, pochnacych major domusow, lokai(jów?), kucharzykow i na dodatek masazyste
(wszystkich w kusych fartuszkach ofkors):)
Może czas zatrudnić służbę?
(młode pokojówki z kusych fartuszkach serdecznie ODRADZAM)
Swiat stanal na glowie. A po Camilli, to sie kazda na FIRS nadaje. Bo ona w ostrygach prezentowala sie inaczej (ale nie lepiej) niz ty w dresiku z H&M. Wiec osochodzi?
prof. Balcerowicz byl od zawsze moim faworytem :)))
a Jackie miala sluzbe wiec pewnie i porzadek zawsze 😉 w koncu nazwisko zobowiazuje nie?