W chińskim horoskopie jestem spod Woła.
No takie mam znaki. Spod Panny, spod Woła. Co zrobić.
Szanse na bycie fą fatal przekreślone w zasadzie w kołysce.
Pilna solidna uczciwa sumienna pracowita.
Cholera jasna psia krew.
I żeby chociaz ascendent w Księżniczce!
– Ascendent to ty masz w Jałówce! – stwierdziła moja siostra, z ascendentem w Żmii Rogatej z Grzechotką.
(Z tym „pracowita” to oczywiście nie popadajmy w nadmierną przesadę, bo to niezdrowe).
A dziś rano widziałam coś, co uznałam za desant bocianów na ulicach Stolicy.
Okazało się, że na ulice stolicy wyległy niewiasty w czerwonych kozaczkokaloszkach.
Jak by to było pięknie, gdyby łaczyły się w parki i biegały po dwie: jedna w czerwonych kozaczkach, druga w białych.
Ślicznie i patriotycznie, nieprawdaż.
(Moje biuro mieści się na parterze apartamentowca.
Nade mna znajduje się, jak sama nazwa wskazuje, apartament. Zamieszkany.
Własnie od kilkunastu minut mam z góry słuchowisko z odgłosami włóczenia, przesuwania, stekania, łomotów różnych i zgrzytania.
Myslicie, że ktos tam kogos zamordował i teraz włóczy trupa?…)