Siedze i nie mam co z rekami zrobić. Nie mam pracy domowej na dzisiejszy wieczór!
Wobec powyższego kupiłam nowego Clarksona i czytam.
Jak ja go nienawidzę!
Nienawidze go za to, że pisze DOKŁADNIE to, co ja czuję; opisuje to, co myslę, a w dodatku robi to w TAKIM stylu, że ja nigdy, przenigdy bym tak nie napisała, nawet gdybym żyla 400 lat i terminowała u Bułhakowa.
Nienawidzę tego wielkiego rozrabiaki.
Poza tym znowu wpadłyśmy w histerię i rozważamy problemy w stylu “Jeśli mężczyzna pisze do ciebie ‘MYSZKO’ to znaczy, ze cię lubi, czy ze ZAMIERZA CI POWIEDZIEĆ COS STRASZNEGO BO ONI ZAWSZE SĄ MILI, KIEDY CHCĄ NAM ZROBIĆ COŚ STRASZNEGO”.
No czy ja wiem.
Myślicie, że np. mężowie alkoholicy sa MILI dla swoich żon, zanim połamią im żebra, wybiją zęby albo przypala papierosami?… Że przedtem mówią do nich “MYSZKO”?…
PS. Oraz obejrzałam “Jabłka Adama”. MATKO BOSKA. Jaka jestem pozamiatana.