Telefon mi ocipiał z lekka po wyborach i miewa obstrukcje w zakresie SMS-ow. W sensie, nie wysyla i nie przyjmuje SMS-ow, natomiast od czasu do czasu ma napad filantropii i hurtem przyjmuje na klatę wszystkie zaległe SMS-y (najchętniej, jak się dzis okazało, w srodku nocy) oraz wysyla wszystko, co ma w skrzynce nadawczej. Wyraźnie biedaczek ma jakies rozstrojenie jaźni.
Odkryłam wczoraj nowość w KFC – mianowicie, niejakiego POCKETA. Pocket JEST PYSZNY (tak – wiem – niezdrowe mieso kur chorych na ptasią grypę smazone w głębokim tłuszczu, z sosem na bazie majonezu – naprawde, są gorsze rzeczy w zyciu).
Oraz wlasnie udaję się do Merlina, zakupic nowego Mikołajka. Zebra mi tu pieje, ze FANTASTYCZNY – bo my z Zebrą przepadamy za Mikołajkami, tylko ze się balam, ze to kolejny wybryk z cyklu „Mikołajek po latach” (i tu przygody 40-letniego Mikołajka) – fleeeeee. Ale mowią na miescie, ze nie i ze Mikołajek nadal w formie. To kupię. A co.
A przed nami ostatni w tym roku fajniusi trzydniowy weekendzik – wszystkie pozostałe swięta zachowały się jak ostatnie świnie i wypadają w soboty i niedziele. Osobiście zamierzam spać, całe trzy dni. A Państwo?…