O KATASTROFIE PORANNEJ I PSIM ZACHOWANIU

Dziś od rana wylałam spory kubek herbaty na komputer i o mało nie dostałam zawału. Od razu się wyłączył, biedaczek, więc w sumie go opłakałam, ale wytarłam i podmuchałam suszarką. I włączył się i działa. O święta Rito, patronko spraw beznadziejnych!… Jak człowiek głupi, to ma szczęście – tyle powiem.

A wszystko przez to, że kliknęłam na fejsbuku tak zwaną rolkę, a po niej następną, następną i następną… I od kolejnych influencerów dowiadywałam się, dlaczego mam gruby tyłek i brzuch. Otóż powodami są: kortyzol, glukoza, przerost bakterii jelitowych, zaśluzowane (??????) jelita z powodu nabiału, za dużo węglowodanów i za mało białka, niedobory lub nadmiary hormonalne, zatrzymywanie wody w organizmie albo pasożyty jelitowe. I oczywiście każda kolejna gwiazda wie najlepiej, jak mnie z tego wyleczyć i zdradzi mi tę tajemnicę, a ja natychmiast zeszczupleję i się wylaszczę, kiedy będę stosować TEN JEDEN TRIK – specjalną dietę – specjalne dedykowane suplementy.

A w dodatku dowiedziałam się, że podobno nawet 99% kobiet spożywa za mało protein. DZIEWIĘĆDZIESIĄT DZIEWIĘĆ! Jak to możliwe? Co zrobić, żeby temu zaradzić? Szybko zróbmy jakąś ogólnoświatową akcję PROTEINY DLA KOBIET, bo za chwilę wyginiemy jak dinozaury!…

Jak człowiek takie głupoty ogląda i czyta, to Wszechświat nie wytrzymuje nerwowo i mu przewraca kubek z herbatą na laptopa – tyle powiem. Od dziś tylko koreańskie lunche i przepisy kulinarne, obiecuję.

(Ale z proteinami?…)

Natomiast Mangusta weszła w fazę rozwydrzonej nastolatki: okropnie się na wszystkich wydziera. Na spacerach szczeka jak zwariowana na ludzi i psy – im większy pies, tym głośniej – oraz była z nami w restauracji. DARŁA SIĘ NA WSZYSTKICH – na kelnerkę, na ludzi siedzących w środku, na ludzi których widziała przez okno, a którzy bezczelnie przechodzili nie pytając o pozwolenie, na nas – żebyśmy jej dali coś z talerza, oraz pomiędzy tymi wydarzeniami szczekała bez wyraźnego powodu. Wyszłam stamtąd cała spocona ze stresu, nie pamiętam co jadłam, bo cały czas uspokajałam psa i nie wiem, co dalej z tym potworem. 

Nie wiem, czy to TAKI WIEK i to minie z czasem, czy taki charakter i wcale się nie uspokoi, a ja zwariuję. I czy ma zachwianą pewność siebie, czy za mało zsocjalizowana, czy za bardzo terytorialna. I kiedy ją idę socjalizować w ośrodku miejskim, to wchodzi do każdego sklepu i się wydziera, a ja nie wiem gdzie oczy podziać. Dobrze, że ludzie się do niej raczej uśmiechają (chociaż nie wiem, czy to jej nie zachęca), zamiast udusić małego gada. 

I tak myślę, że chyba naprawdę muszę się skontaktować z behawiorystą, bo trafił mi się skomplikowany egzemplarz; najlepsze, że trzy i pół kilo psa potrafi się TAK DRZEĆ, a ludzie się rozglądają, bo wypatrują jakiegoś BRYTANA, a ta drze mordę bardzo z siebie zadowolona.

A pogoda też mnie wkurwia, bo zrobiło się cholernie zimno akurat, kiedy wszystko pięknie zakwitło. Czy u nas naprawdę nie może być NORMALNIE?… Pytanie było retoryczne, bo oczywiście wiem, że nie może. Nasz kraj to jedna wielka porąbana anomalia. Trójkąt Bermudzki w kształcie sześciokąta.

Dlaczego wyszły u nas tylko dwa kryminały Dorothy Sayers? Czy będą następne i kiedy? Bo potrzeba mi stylowego, angielskiego trupa w dobrej oprawie.

PS. Zapomniałam, że na fali rolek fejsbukowych poznałam TEN JEDEN TRIK – co zrobić, żeby dobrze uprać ścierki, żeby nie śmierdziały. Otóż – ugotować w garnku w wodzie z sodą. Czyli to, co moja prababcia robiła ze ścierkami sto lat temu. I po co nam ten cały postęp, ja się pytam? A, bo mamy ibuprom i solpadeinę. Niech będzie.

10 Replies to “O KATASTROFIE PORANNEJ I PSIM ZACHOWANIU”

  1. z tymi proteinami to jakaś wyjątkowo kosmiczna bzdura, bo jedyne osoby które jedzą za mało protein to niedożywieni- czyli albo trzeci świat, albo zachód, na własne życzenie- anorektycy. Raczej ludzie chorują z nadmiaru jedzenia, niż braku.
    Co do pieska, to łączę się w bólu. Moja gówniara [7mcy] nie jest jamnikiem, ale takim małym kundelkiem, waży 5kg, i też ma takiego pierdolca i ADHD. A jej starsza siostrzyczka to przy niej taki anioł..! I jak była szczeniulem, totalnie nie było z nią żadnego problemu. Można było przejść obok płotu za którym jazgotały inne kundle- tylko rzuciła spojrzenie, można było do restauracji, do sklepu, do weta… no wszystko. I spała z nami w weekendy nawet do 13. A mały diabeł? Po prostu jak ten diabeł tasmański z bajki. Skacze, szczeka, gryzie ściany, wyflacza wszystkie zabawki, drze japę non stop- taki ma charakter 🙂 ale behawiorystkę też mamy na podorędziu, i spacerki socjalizacyjne i szkolenia. No co poradzisz, jedno dziecko grzeczne, a drugie…. śliczne 😉

  2. Ja się nie wypowiem w kwestii darcia japy, bo my mamy odwrotny problem: na Aryę, dużą, strachliwą w typie bernenki, wydzierają się prawie wszystkie małe psy. Jamniki przodują 🙂 Ostatnio jak jeden mały yorkowaty nie darł się, a machał ogonem, to Arya ze szczęścia aż podeszła ( a normalnie boi się potwornie jak ja pająków:))i sobie pogadali. Li, nie ły, bo to chłopak. A wiekowo, to my wiek nastolatni mamy dawno za sobą, teraz faza tak coś starsza (nie bardzo mocno), ale starsza pani :)))

  3. Czasem wystarczy wylaczyc TEN JEDEN PRODUKT;) Zdecydowanie wole takie porady;)
    Mam sasiadke z chihuahua, taka najmniejsza z mozliwych i jak byla szczeniakiem, to moje koty myslaly, ze to mysz i chcialy ja zjesc. Tzn.gegaly na nia, jak na ptaki na drzewach, wiec mysle, ze taki byl zamiar.
    Wytlumaczylam im, ze gosci i sasiadow NIE JADAMY i ja olaly. I nie wiem, czy dobrze, bo dla calej sympatii dla sasiadki z rodzina i przylecialosciami, ta mala cholera drze ryja od rana do wieczora, jak stado bawolow, a warczy, jak co najmniej doberman, co jest moze zabawne, jak sie slyszy wezwania wszystkich bogow i swietych tego swiata (w okolicy Frankfurtu sporo tego), kiedy takie niewidoczne nic klapie na przechodzacych za plotem, ale o 7 rano w weekend, nie jest to mile;)

  4. Kup jej smartfona.
    W restauracji, jak każda normalna nastolatka, wsadzi nos w telefon i przynajmniej tam będziesz miała spokój ;P
    (tylko jakiegoś wypasionego ajfona co najmniej 33 pro-max-plus-mega-giga-hiper-hajper, bo inaczej ze wstydu nie wyjmie nawet z nerki i nadal będzie przejebane przy stoliku ;D )

  5. Ostatnio przeczytałam za jednym zamachem 4 części Poradnika prawdziwej damy Dianne Freeman – jeszcze dwie czekają na tłumaczenie. Bardzo polecam jako retro kryminałki. Nie wiem czy znasz rodzimą Katarzynę Kwiatkowską i jej retro serię – bardzo przyjemne.

  6. Nie ma to jak porady z internetu. Jednego dnia przeczytasz, że jedząc dwa banany dziennie będę piękna, szczupła i zdrowa ( i bogata), a następnego- że jedząc dwa banany dziennie będę gruba, dostanę pryszczy, lamblii i wypadną mi zęby.

  7. Ano, Barb, wiosna to dobry czas na wkurwa. We mnie się ostatnio lęgnie i pomaga mi na niego… no nie, że suplementy. Spełniłam swoje marzenie i wybrałam się na warsztaty śpiewu gardłowego. I umiem.
    I teraz jadąc do pracy wydzieram się w samochodzie jak tygrys! a potem wychodzę z samochodu znów spokojna i pogodna.
    Pozdrawiam i polecam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*