Tymczasem skończył się rajd Paryż – Dakar, co jest o tyle interesujące, że nie miałam świadomości, że się zaczął. Jakoś nikt tego ze mną nie uzgodnił i mi umknęło.
Ale co kogo obchodzi jakiś RAJD – u fryzjera byłam! Znowu u nowego (nowej), ponieważ po poprzednim rozjaśnianiu miałam na głowie jajecznicę w paski i co spojrzałam w lustro, to popadałam w szezlong. Jestem wielką fanką jajecznicy, ale nie na głowie, na miły Bóg. No chyba że ktoś lubi i ma takie życzenie – ja osobiście pas. Fryzjerkę poleciła mi Zebra i wysyłała mi SMSy „NIe narób mi obciachu”, „Bądź grzeczna, żebyś mi miejscówki nie spaliła” i tym podobne. Nie wiem dlaczego, bo jak żyję, nie zrobiłam obciachu u fryzjera (w innych miejscach owszem, zdarza mi się, ale też nie jakoś nagminnie – nie wiem, dlaczego się czepiła). WIĘC POSZŁAM.
I zachowywałam się grzecznie i wyszło BARDZO ŁADNIE! Zero jajecznicy, elegancki odcień, odżywione włosy (czarny rozjaśniacz! No widziały panie?). Tylko następnego dnia obudziłam się z POTWORNYM bólem karku i zaczęłam kartkować w głowie wydarzenia z wczoraj i przypomniało mi się, dlaczego. Otóż, kiedy siedziałam z TYM WSZYSTKIM na łbie przy umywalce, to pani fryzjerka NAGLE włączyła fotelowy masaż. Ja nie wiem, dlaczego teraz koniecznie wszyscy muszą mieć fotele z masażem do mycia głowy, w każdym razie fotel zaczął dygotać, a ja przywaliłam z wrażenia szyją w kant umywalki. Masaż był ustawiony na dość intensywny tryb, trochę jak zagęszczarka do gruntu – ciekawe, czy zagęściło mi cellulit (z konsystencji rozłażącej się gąbki do, na przykład, porządnie ściętych zimnych nóżek; fajnie by było, nes pa?).
Skończyłam „Dziewczyny z tylnych ławek” – dziękuję za polecenie, warto było. Oczywiście na początku się poryczałam and all that jazz, pierwsze dwa odcinki dynamiczne, później trochę takie bardziej przegadane, ale i tak mi się podobał. No i teraz CO? Netflix poleca mi „Mścicielkę” – czytam opis i sama nie wiem, doprawdy. Odrażające sekrety miejscowej społeczności. Czy ja jestem gotowa na odrażające sekrety miejscowej społeczności? Austriackiej, dodajmy, żeby obraz był pełny.
(Koleżanka mówi, że niezłe sceny gadania z trupami na stole sekcyjnym).
Na razie kontynuuję romans z „Sekcją paranormalną”. Na trupy muszę nabrać apetytu. Oraz odrażające sekrety.
Na razie, standardowo, nie mam na nic siły oraz styczeń mnie wkurwia. Pogoda mnie wkurwia. Rachunki mnie wkurwiają. Czyli – nic nowego pod słońcem.