Otóż Grażyna Szapołowska oświadczyła podobno, że życie zaczyna się po sześćdziesiątce. Mało tego – mama Roberta Lewandowskiego też to potwierdziła i na dodatek się zakochała! Jak głosi mądrość ludowa – co dwie baby (mówią), to nie jedna. I skoro po sześćdziesiątce, to mam jeszcze trochę czasu (i poszłam się położyć na kanapie).
Wczoraj była u nas dość miła burza i deszcz – na szczęście, bo już się wszyscy topiliśmy jak świeczka od upału. Takie temperatury to ja lubię w Madrycie, kiedy od rana mogę zaparkować na winie w miłym, chłodnym barze. Niby nic nie stoi na przeszkodzie, aby u siebie w domu się napić wina o ósmej rano, ale jakoś tak się krępuję. Nie wiem dlaczego.
Ale za to zakwitła mi łąka przed płotem. Jest to mój autorski pomysł, bo NIEKTÓRZY by najchętniej co drugi dzień golili każdy trawnik na wysokości dwóch centymetrów. Na początku wyglądała jak zwój chwastów, ale pewnego dnia cały bałagan zaczął kwitnąć i zrobiła się naprawdę piękna.
Trochę tylko mamy nadreprezentację widma niebieskiego i fioletowego, a nie wzeszły maki (a powinny) i mało jest rumianków. Ale i tak mi się podoba i już. Patrzę i się odstresowuję.
A po hiszpańsku łąka to „prado”.
Kolejny raz okazało się, że skleroza nie jest taka zła – znalazłam kilka ładnych letnich kiecek, o których zapomniałam. A nawet jeden akt notarialny, ale to już zupełnie inna historia.
A nie można tego połączyć jakoś? Na przykład strzyc kawałek trawnika, żeby sobie tam, no nie wiem, posiedzieć albo pospacerować, poleżeć na hamaku czy co tam jeszcze, a dookoła mieć łąkę?
Albo po jednej stronie trawnik, a po drugiej łąkę? Albo w trójkąty?
W Gdyni ogrodnik miejski tak poplanował zieleń przy drodze. Po brzegach, żeby na przykład na skrzyżowaniach poprawić widoczność, jest ładnie przystrzygane, a w głębi piękna łąka kwietna. Ale taka zadbana, widać, że celowo wysiewana, a nie chwasty puszczone luzem. Wygląda to super.
Ale przecież na łące nie ma chwastów. Bo nie ma upraw.
Ale o co chodzi? Bo chyba nie do końca rozumiem komentarz… że użyłam słowa chwasty? Bez przesady.
Na wielu dawnych trawnikach, na przykład u mnie koło domu, gdy przestano kosić, rozrosły się dziwne rośliny. Głównie dzikie zboże, z którego pies co i rusz wbija sobie kłosy. 🙁 Dla mnie to po prostu zaniedbane chwaścidła, nawet jeśli nie zarastają uprawy. Nie ma tu kwiatów, są suche, kaleczące łany cholera wie czego. Ani ładne, ani chyba dobre dla gleby, bo rośnie toto rzadko i wyschło ostatnio całkowicie. Pod tym ziemia wysuszona na piasek. Do tego zarasta na ścieżki, z odsłoniętymi nogami ciężko przejść.:( Jak to ma być alternatywa dla trawników, to ja podziękuję.
Ale w sumie pisząc o łące miałam po prostu na myśli, że i o nią trzeba zadbać. A choćby wysiać, żeby właśnie takie rośliny, jak u mnie pod domem, się same nie rozprzestrzeniły.
Aha, to co rośnie u mnie, to klasyczne pszenżyto. Nie wiem, skąd się tu wzięło, ale opanowuje w tym roku wszystkie dawne trawniki. Robi się więc monokultura. No i owszem, uprawa. 😉
Łąka przepiękna!
W imieniu Plenety, owadów, ptaków, drobnych gryzoni i całej reszty szczęśliwców,
DZIĘKUJĘ za łąkę !!!!
Oby to była inspiracja dla sąsiadów, nasi się jeszcze nie zainspirowali, ale to rodowici Kaszubi, musi trochę potrwać 🙂
Ściskam w pasie.
….PLAnety ….
Może który sąsiad się zainspiruje? Bo te ceny paliwa też wymuszają ekologiczne rozwiązania. Taka kosa np., super eko i w ogóle, ale nieprzyzwyczajony może se własną nogę uciąć. To jednak łąka kwietna wydaje się rozwiązaniem bardziej bezpiecznym…
bardzo ładna łąka
Tych strzygotrawów to bym sadzała po kolei na tym wyschniętym stepie w samo południe, do nabrania rozumu. Co komu to przeszkadza, że trawa? A łąka piekna
bez gaci, sadzała!
Ja też 🙂
bez gaci i takich świeżo zjaranych słońcem na dupie
ja też
Maki są kapryśne, potrafią zakwitnąć na drugi albo nawet trzeci rok po wysianiu, jest więc nadzieja.
Tez “odkrywam” nowe- stare ubrania na dnie szafy. I znowu się w nie mieszczę!