O, jak jest wspaniale. Idealnie.
W tych pięknych okolicznościach przyrody ptaszki obżerają się owocami, co łatwo stwierdzić – na tarasie mamy wernisaż sztuki mimochodem, styl – tak zwany ptaszyzm. Człowiek sobie stoi, wącha lawendę i ma przegląd na schodkach – o, ten jadł czereśnie. A ten jagody (borówki). Ten maliny albo truskawki, bo pesteczki się ułożyły w wachlarzyk. A TEN? TEN CHYBA KAŁAMARNICĘ! Albo malutkie, świeżo wyklute Cthulhu. Ptasie guano podobno świetne na włosy, może powinnam sobie trochę zeskrobać.
N. wczoraj oczywiście frezował (Drogi Pamiętniku, zwariuję od tych jego pił), ale lekko go wybijała z rytmu impreza u sąsiada. Jakiś okrągły jubileusz chyba, bo rodzina zjechała się od rana i imprezowali do ciemnej nocy – szacunek, ja bym nie dała rady przez cały dzień, upał czy nie upał. Ale nie, że woda sodowa i lody, nie nie nie. Co jakiś (krótki) czas padała uniwersalna komenda – “NO TO SIUP!”. Naprawdę, jak oni w tym upale nie padli po pół godzinie, to nie wiem. Inne pokolenie chyba po prostu, z solidniejszego materiału. No więc mój mąż był tak bardzo zdeprymowany tym rytmicznym siupaniem, że kazał sobie otworzyć wino z zazdrości, no i palił cygaretki. Co z kolei bardzo zdeprymowało mnie – nie znoszę tego smrodu, nie cierpię i zmuszona byłam go opieprzyć. Drogi Pamiętniku, jak chłopa odzwyczaić od śmierdzących cygar, nie zostając przy tym wdową i nie lądując w domu wariatów za poćwiartowanie męża siekierą w afekcie?…
Jest bosko. Szkła kontaktowe muszę zamówić; znowu nie pamiętam, jak się ten ładny kolor nazywał.
Fajnie i z przekąsem, podoba mi się sposób w jaki piszesz;)
Niech pali na zewnątrz.
Może krewnym Twojego sąsiada jest Zdzichu Kręcina? 😀
Tak to prawda, że palenie przez bliską nam osobę jest dla nas bardzo uciążliwe, znam to. Wiem, że może przez to dojść do wielu spięć, kłótni, a przez to na związku może pojawić się rysa. Już nie mówiąc o zdrowi obydwu partnerów, bo to jest sprawa oczywista. No jest to niewątpliwie problem i współczuje każdej parze którą to spotyka.
Kurdybanek suszony wprowadziłabym pincetą do cygaretek.
ten ładny kolor nazywał się pomarańczowy.
Jak znajdziesz sposób na oduczenie chłopaka palenia tych trucizn, daj mi jak najszybciej znać -_- Ja już nawet pochorowałam się przez niego, i nic to nie pomogło. Wyleczyłam oskrzela, a on pali dalej.