Rzeżuchę zasadziłam. I to w zasadzie by było na tyle.
W dodatku o mało jej nie zalałam w filiżance ciepłym mlekiem. W ostatniej chwili mnie oświeciło, że to DROŻDZE! DROŻDZE piją ciepłe mleko. Drożdże i tasiemiec (którego należy nawinąć na ołówek). A rzeżucha – wodę. Uff.
A w ogóle to przyszedł mój mąż i mówi TY SOBIE USIĄDŻ, a ja ci zrobię krewetki z czosnkiem… Usiądź sobie bo ty TYLE OSTATNIO GOTOWAŁAŚ.
I usiadłam, a nawet wpadłam w stupor, bo niestety ostatnio wszystko, co mogę podpiąć pod „gotowanie”, to było podgrzanie słoika z zupa ogórkową mojej mamy!… Czyli co?… CZYLI MA KOCHANKĘ! I wszystko mu się miesza! Ma kochankę, która mu gotuje jak opętana.
Jedyna nadzieja, że jak tak stoi przy tych garach, to nie ma czasu na nic innego. I tego się będę trzymać.
W zasadzie jak tak przyszła ta wiosna, to wcale nie usunęła wszystkich dylematów, a raczej je przesunęła, w stronę „o matko, wiosna, a ja wyglądam jak Zwierzątko Mojej Mamy, trzeba by się zapisać do fryzjera” oraz „no i pięknie, moja panno, WIOSNA PRZYSZŁA i teraz BARDZO CIEKAWE co zrobisz ze swoim wielkim TYŁKIEM!!!!”.
No?… Ciekawa jestem, co zrobię.
Tasiemiec z Bridget Jones przecież 🙂
Dziś miały być 4 dania i deser…ale mnie skubany nie gotuje.. to bedo papryczki w cieście.
EEj, a ten tasiemiec to z jakiejś książki nie? z jakiej? bo myślę i myślę i nic
niestety, to jednak wiosna
wszystkim odbija – nawet N.
dowód wprost: kotka-idiotka ma zaś chcicę – wyje jak potępieniec, przeważnie po nocach i nadstawia się pjesiowi
któren jeden na nią kłapie zębami, bo ma w dupie amory – woli spać, czasami jeść i nie za często wychodzić
Moja droga, Twój mąż nie ma kochanki tylko sklerozę!! I dopóki ta skleroza mówi mu, że TY bardzo dużo ostatnio gotujesz, to jest ok. Gorzej by było, gdybyś ślęczała przy garach, a on by nie pamiętał, że w ogóle cokolwiek jadł… No może istnieć jeszcze inna opcja… Że gotujesz tak fatalnie, że on już woli walić tę sklerozę, byle by Cię z dala od garów trzymać… Ale w to raczej nie wierzę… ;-)) Pozdrawiam
No z tym fryzjerem to musisz się pospieszyć bo jak ja właśnie dziś doszłam do wniosku że wyglądam jak mop i poleciałam się zapisać do fryzjera to okazało się, że wszystkie baby doszły do tych samych wniosków i jaaaa mogę wyglądać jak kobieta dopiero 22 kwietnia. Normalnie kolejki jak do lekarza specjalisty!!!!
zalewanie rzeżuchy mlekiem – czemu nie.
A co powiesz na notoryczne wkładanie czajnika z wrzątkiem nie gdzie indziej tylko właśnie do lodówki?
A jak ktoś (no taki ktoś jak ja np) bardzo chce odcedzić rosół, ale zapomina pod durszlak podstawić garnka i rosół jest … w kanalizacji?
Coś jest ze mną nie tak?
Pozdrawiam.
Ja chyba będę swój odwłok w tym sezonie przysłaniać jakąś ładną donicą.Dużą donicą.Moja rzeżucha już urosła,oraz została poświęcona trzewiom mojego dziecka.Wysiewam raz jeszcze.Śląsk dziś w słońcu:-)
nie trzeba zaraz tak doslownie, okulary zakladamy na nos, dla lansu 🙂
ale rzeżucha przecież śmierdzi…potem w nocy będziesz szukać trupa jakiegoś (ok, zapach rzeżuchy i trup to bardzo luźne skojarzenie bo trupa nie wąchałam jeszcze, ale no lawendą to on nie pachnie zapewne)
Ryli! Podobniez potrzebuje 10 dni do osiągnięcia wersji “zielony dywan”.
raczej OTOŁOMAN 😉
to już ryli czas na rzeżuchę?
Okulary słoneczne na tyłek?
Hmmmmmm hmmmmm, no całkiem słuszna koncepcja, całkiem.
SUNKIENKA W KWIATY? Chyba gdybym sie wybierała na bal przebierańców w charakterze OTOMANY.
jak to co? zamaskujesz lniana tunika, albo suknia w kwiaty 🙂 albo rozwianym bezowym prochowcem i okularem slonecznym