O TYM, ŻE NIE JESTEM FANKĄ

Noooo i teraz jeszcze ma wybuchnąć wulkan na Islandii, który – jak piszą sejsmolodzy – „osiągnął poziom niepokoju”. To bardzo w stylu roku 2020 – nic mnie już nie zdziwi, nawet jak się dowiem któregoś poranka, że właśnie wylądowali kosmici i przerabiają ludzi na biokomponenty do biopaliw. Tylko sobie westchnę, że to się musiało tak skończyć i w sumie sobie zasłużyliśmy.

Ja też osiągnęłam w tym tygodniu poziom niepokoju, bo głównie spędzałam czas siedząc w EKRS i klnąc (i rzucając przedmiotami). A na to wszystko nakłada się ogólny klimat geopolityczny, bo wszyscy ostatnio zachowują się jak jelita drażliwe w stanie permanentnego wzbudzenia. Oprócz Szczypawki, która z kolei jest ciągle głodna, więc chyba idzie ta ostra zima, co zapowiadają synoptycy. Mam nadzieję, że jednak się mylą, bo zwariuję, jak jeszcze po tym wszystkim dopadną nas MROZY po 30 stopni. Normalnie coś mi pęknie we łbie, wezmę maczetę i pójdę w świat mordować.

Albo może w ogóle nie będę czekać na zimę, tylko zacznę rąbać od poniedziałku! No, może od wtorku.

I chyba znalazłam idealną sukienkę dla siebie – fajny kwiatowy wzór, dobra jakość, ale najbardziej mnie wzruszył opis: „Fason: Beczka”. Zdecydowanie MÓJ FASON (jakoś nie było okazji schudnąć od poprzedniej zimy, a tu już się zbliża kolejna).

I dziś niby słoneczko, ładna pogoda, ale co wyjrzę oknem, to widzę jak spadają z lipy żółte liście. Jednak nie, nie jestem fanką.

PS. Zebra twierdzi, że chwilowo ona ma gorzej, bo mieszka obok kościoła, a ostatnio ktoś przychodzi do kościoła ćwiczyć grę na instrumencie dętym i ZDECYDOWANIE nie ma do tego talentu, ale za to ma dużo entuzjazmu i po kwadransie idzie się wściec i wysyła do mnie SMSy, co chciałaby mu zrobić tą trąbą. A czasem przychodzi ich więcej naraz i jest próba całej orkiestry dętej (w kościele zaznaczam, więc akustyka i świetnie się niesie), w której wszyscy jak jeden mąż nie są utalentowani. Ale za to pełni entuzjazmu. No.

24 Replies to “O TYM, ŻE NIE JESTEM FANKĄ”

  1. To i ja się pożalę,. na początku września sąsiadka z góry wróciła ze szpitala. Niby na kręgosłup, ale jak wyszło w toku rozmów z nią, nie tylko na kręgosłup. Coś się mocno poprzestawiało z lekami.. no i regularnie od 2 do 5 nad ranem nie starsza jeszcze pani, lata po mieszkaniu jak Korzeniowski, tupiąc mocno. Przestawia coś, taszczy, gdybym jej nie znała, to słowo daję, pomyślałabym że ćwiczy crossfit. Po rozmowach, interwencjach, parę nocy spokoju, ale ja już nie dowierzam i nic, tylko z mężem czekamy na nocne biegi i walenie przedmiotami. Serio.. pocieszcie:( A BTW,jak to mówią 🙂 Barbarello, zgubiłam tytuł i link do bloga dziewczyny od koziołków, sera i Żółtego szczęśliwego psa. Ratuj. Ciebie i inne linki przeniosłam, a tu nic i pustka ( a bym sobie poczytała 🙂 na pocieszenie po nocnych maratonach.

  2. Ja mam gorzej od Zebry. Także mieszkam obok kościoła. Proboszcz nabył i zainstalował głośniki, z których 3 x w niedzielę płyną do mnie słowa ewangelii oraz śpiew siostry organistki. Od obu szkliwo z zębów odpada. Poziom popierdolenia tekstu równy jest poziomowi wściekłego sopranu wokalistki. To są 3 naprawdę trudne godziny w dniu który jest esencją spokoju!!! Interwencja u księdza nic nie wniosla, gdyz ten zasłania sie covidem (wierni ktorzy nie moga wejść do srodka musza przeciez wszystko slyszec gdy stoja na zewnatrz, choc jesli ja slysze kazde slowo, to nie wiem jak oni tam daja rade wystać pod tymi szczekaczkami) oraz rzekomym ograniczeniem głośników ktore mają mieć niby tylko dwa tryby – 0 i 1, zatem nie dziala lub dziala na maksa i ksiądz juz nic na to nie poradzi. Mój stary chce zaryzykować (spalenie naszej chałupy przez wzburzonych wiernych? Otrucie kota? ) i stawić się na sumie z doskonałą kompilacją szlagierów thrash metalowych, które zapoda z głośników samochodowych, rowniez ustawionych w tryb jak najbardziej kurwa 1.

    • Takie to jest polskie – mieszkać obok kościoła i narzekać na głośne msze. Brawo. Mam podobnych w bloku obok – pokupowali mieszkania obok przedszkola i narzekają, że dzieci biegają i krzyczą. Co z wami ludzie jest nie tak?????? Trzeba było myśleć wcześniej z czym się wiąże kupowanie mieszkania bądź domu w takiej okolicy a nie teraz narzekać!!

        • Akurat mieszkanie obok kościoła i narzekanie na sopranistkę, to już czepialstwo – powtarzam: trzeba było myśleć o tym wcześniej zanim się dom obok kościoła postawiło – ale żeby wiedzieć, co się w kościele dzieje – trzeba do niego chodzić. Jak się nie chodzi, to się nie wie, że nawiedzone wyjące sopranistki to standard w takich miejscach. I tak samo z przedszkolami: nie posiadający dzieci zamieszkują w sąsiedztwie, a potem zdziwieni, że jest jak jest. Sami jesteście sobie winni.

          • “trzeba było myśleć o tym wcześniej zanim się dom obok kościoła postawiło” ? Teraz to kościoły obok domów się stawia. Szybko i dużo, bo taki pieniądz, jaki obecnie płynie, może się już nie trafić.

      • Nam przedszkole na co dzień w ogóle nie przeszkadza (kościół takoś), ale jak w przedszkolu jacyś niedorozwinięci animatorzy raz na miesiąc wystawiają „sztukę”, to nam już nie tylko szkliwo od tych wrzasków odpada. Nie wiem, czemu te dzieciaki katuje się czymś takim. I nas przy okazji też. W sumie dziwię się, że mój od marca pracujący z domu mąż jeszcze im jakiegoś Slayera nie zapodał.

  3. To już może nie będę pisać, że moje futrzane kocie Nieroby na potęgę zbierają chrust…tzn. żrą jak pojebione: co wejdę do kuchni, to leci za mną Nienażarta Trójca i piłuje mordy nad miskami…
    Winter is coming… :/

      • Moje mają ważone porcje dobowe 😎 Kotka utuczona przez lata karmą dla kotów sterylizowanych, która ma pełno skrobi 😣 schudła przez rok 2,2 kg 😍
        Gdybym miała takiego nadzorcę jakim jestem, byłabym szczuplutka jak nimfa 😎
        😂

        • My tez odmierzamy porcje.
          I co z tego, jak po zjedzeniu odmierzonej porcji zaczyna się szantaż emocjonalny i bez dokładek nie jesteśmy wypuszczani z kuchni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*