Nie ma mnie, bo czytam Hyperiona. Myję zęby i czytam Hyperiona, siekam szczypiorek i czytam Hyperiona, zamiatam taras i czytam Hyperiona. JAKIM CUDEM nie wiedziałam, że jest taka książka?… Nawet Archiwum X zawisło chwilowo na kołku, bo czytam Hyperiona (cztery tłuste tomy, jestem w połowie drugiego). Dobrze, że Radkowiecki od dawna nic nie napisał nowego, to mnie podkusiło, żeby grzebać w archiwum (nikt tak pięknie, soczyście nie pisze o Gupocie Luckiej i nie tylko) i tam znalazłam Hyperiona.
A już myślałam, że nic mnie w życiu nie czeka, jeśli chodzi o literaturę SF. A tu proszę.
(Zalało nas dośc dokumentnie, chcąc nie chcąc mieszkam w krainie tysiąca jezior – właściwie, bajor. Hanka mówi, że będzie jak w “Invasion”, bo tam też mieli sporo wody, z której wychodziło UFO. Jeśli o mnie chodzi – jestem za takim rozwiązaniem, wolę UFO niż komary).
A nie zastanawiałaś się nad czytnikiem np. Kindle? http://swiatczytnikow.pl/
Endymiony wcale nie gorsze, choć morał nieco słodkawy. Oj, zazdroszczę, ze już nie mogę przeczytać tego po raz pierwszy…
Przeżyliśmy 🙂 i Madryt z nami przeżył też 🙂 Museo rządzi! Sidra rządzi! (lecz trudno trafić na lany). Tapasy rządzą. Vermut del grifo! Jesteśmy oszołomieni. Czekam na nowy piekarnik i rozpoczynam przygodę z empanadą. WIELKIE DZIEKI za pomoc i przewodnictwo. Wypiliśmy Twoje zdrowie pod Palacio Real 🙂 (hmm, jak miałaś czkawkę, to sorry)
🙂
Prawda, jaki Madryt jest klimatyczny?
W tłumaczeniu, za gruba na oryginał 😉 Ale co, te Endymiony juz nie są takie dobre? Ja mam akurat wysoki próg tolerancji, Diune zmęczyłam wszystkie częsci, chociaz po trzeciej też juz się lekko rozłaziła, ale może faktycznie po “Upadku Hyperiona” zrobię sobie przerwę… na “Metro 2033” (tez nie czytałam! zapuściłam się po prostu SKANDALICZNIE – to gorzej, niz niewydepilowane nogi!).
To zdobądź jeszcze Simmonsa “Ilion” i “Olimp”, chyba, że już czytałaś 😉
Tam to dopiero są jazdy.
Hyperion jest wspaniały.
Jedna z najlepszych pozycji gatunku 🙂
Ja też chyba przeczytam, bo uwielbiam SF, a dawno nic takiego nie wpadło mi w oko. Czytasz w oryginale czy w tłumaczeniu?
jeden z raportów miesięcznych w mojej korpo nazywa się Hyperion, tak, mocno przypomina SF
Przynajmniej nie grożą Ci kosmici ze Znaków 😉
a to tytuł czy autor
wiesz, Barb, nie doganiam i powoli tracę łączność. I to nie moja wina!
wciąż jednak pieszczę się formą 😉
Tu proszę:
http://merlin.pl/Hyperion_Dan-Simmons/browse/product/1,565513.html
Facet tak pisze, że OMATKO.
Miałam to samo. A potem przez tydzień non stop nuciłam “Over the Rainbow”, a społeczeństwo uciekało rączo i z dziwnym wyrazem twarzy na sam widok mnie na horyzoncie.
Hyperion – tak sie nazywał dostawca internetu na moim osiedlu dawno temu, w siermiężnych czasach tegoż internetu.
Dobrze ze szybko czytasz
A czytaj. Tylko niech Cię ręka boska oraz diabelska bronią przed kolejnymi częściami…