Żyję, ale z niespecjalnym entuzjazmem, gdyż mi zamarzł. Maź w stawach też mi zamarzła, więc mało się ruszam.
Czas też mi zamarzł, w każdym razie jakiś krótki się zrobił. Weźmy weekend: wstaję, wypiję herbatę i trzeba wstawić obiad: w jednym garnku dla psa (z marchewką), w drugim dla męża (z grzybami). Dwa odcinki "Ostrego dyżuru" i trzeba nakarmić psa i męża (uwaga: nie pomylić garnków! Bo pies się rozchoruje na nerki). Wstawię talerze i miskę (psa) do zmywarki i jest już noc, a ja nocą śpię (chyba, że w Hiszpanii – tam zazwyczaj nocą się pije).
I normalnie jak ten goral, co to "ale bym godoł, panocku, to bym godoł, gdybym ino miał o cym". I ja mam tak samo!…