Poszłyśmy z Calineczka do tego oprawcy. Byłysmy bardzo dzielne, kiedy OPRAWCA wyciagal wenflon, chociaz po calej operacji dalysmy mu do zrozumienia, co myslimy na jego temat, sikajac na podloge w poczekalni. To znaczy, Calineczka się tym zajęła.
Ale dobrze się stalo, bo akurat się przecwiczylo praktycznie oznaczanie cukru i czegos tam. Jedno zielone, drugie brazowe na takim kartonowym paseczku. Bardzo inspirujace. W dodatku zagadalysmy się z Calunia przez chwile, a ten dran wykorzystal okazje i LU! ją w kark jakims zastrzylem. O malo nie zemdlalam, bo nie zdazylam się schowac za plecy Leona, żeby nie widziec igly. Ostrzeglam drania, ze JESZCZE RAZ zrobi taki numer, to bedzie mnie zbieral z podlogi.
W domu musialam się zrelaksowac lampką wina (JEDNĄ – chyba się starzeje!) i tym odcinkiem “Przyjaciół”, w którym Monika i Rachel biją się o Jean-Claude Van Damma, a Chandler nosi majtki Julii Roberts.
Tęsknię za kurami z KFC.