* TEN WPIS JEST SPONSOROWANY I WYMUSZONY PRZEZ MARCELEGO SZ. *
Marceli WSZEDL.
– JAK tu wszedles??? – zapytalam. Dal mi przepustke do podpisania.
Pozniej sterczal na korytarzu i za nic sie nie dal wywlec.
Lustrowal wszystkie LALE, NIUNIE i inne SEKRETARKI, ktore NAGLE I NIESPODZIEWANIE pojawily sie na korytarzu w ilosciach hurtowych – jak plesniak na moim spaghetti, o ktorym NA SMIERC ZAPOMNIALAM ze przez tydzien bylo w piecyku i trzeba bylo je wyjmowac LOPATA, ale to tak na marginesie.
Jedna NIUNIA probowala mu wepchnac biustonosz do butonierki (ot – dla podtrzymania rozmowy).
– Sio – warknelam. – Bo ugryze.
Podwinela ogon pod plastikowe klapki i schowala sie pod dywanem.
Pozniej pokazalam mu JA. Akurat wygladala slicznie. Jak zawsze, zreszta.
Pozniej juz go wyrzucilam, bo tlum LAL i NIUŃ zanadto zagescil atmosfere.
* KONIEC ARTYKULU SPONSOROWANEGO *
I co, MOPOJADZIE?…