jak MARCYS wszedl

* TEN WPIS JEST SPONSOROWANY I WYMUSZONY PRZEZ MARCELEGO SZ. *

Marceli WSZEDL.
– JAK tu wszedles??? – zapytalam. Dal mi przepustke do podpisania.
Pozniej sterczal na korytarzu i za nic sie nie dal wywlec.
Lustrowal wszystkie LALE, NIUNIE i inne SEKRETARKI, ktore NAGLE I NIESPODZIEWANIE pojawily sie na korytarzu w ilosciach hurtowych – jak plesniak na moim spaghetti, o ktorym NA SMIERC ZAPOMNIALAM ze przez tydzien bylo w piecyku i trzeba bylo je wyjmowac LOPATA, ale to tak na marginesie.

Jedna NIUNIA probowala mu wepchnac biustonosz do butonierki (ot – dla podtrzymania rozmowy).

– Sio – warknelam. – Bo ugryze.
Podwinela ogon pod plastikowe klapki i schowala sie pod dywanem.

Pozniej pokazalam mu JA. Akurat wygladala slicznie. Jak zawsze, zreszta.

Pozniej juz go wyrzucilam, bo tlum LAL i NIUŃ zanadto zagescil atmosfere.

* KONIEC ARTYKULU SPONSOROWANEGO *

I co, MOPOJADZIE?…

Ya – Ya Yamniki

Jak to dobrze, ze Yamniki maja ogrodek i nie trzeba chodzic z nimi na spacery.

RAZ poszlam z trzema na smyczach. Wygladalam jak Cyrk Wedrowny “Zdumiewajacy Maurice i Jego Wyedukowane Gryzonie”. Te cholernice najpierw szly wachlarzem cala szerokoscia chodnika – uciag trzech jamnikow to ok. 1,5 traktora, wiec wyrwaly mi ramie z barku – a pozniej się pozarly, okrecily mnie smyczami i zwiazaly jak baleron.
NASTEPNYM RAZEM – obiecalam tym trzem wyjacym kobzom – poucinam lapy i spacer odbedziemy ruchem wezowym.

Jakos mojemu ojcu LEPIEJ te spacery wychodza – on Yamniki wozi i jest na tyle dobrym kierowca, ze nie przeszkadza mu jeden jamnik na glowie, drugi na kolanach, a trzeci pod pedalem gazu.

Czy Yamniki sa z planety Melmak? Bo lubia koty tak samo, jak Alf.

HIPERREALITY

Rzeczywistosc otacza mnie CORAZ SZCZELNIEJ – jak folia do owijania jedzenia. Naprawde TRUDNO się przed nia schowac…

27-letnia kobieta urodzila swoje SIODME dziecko w toalecie pociagu pospiesznego relacji Suwalki – Gliwice.

Ciekawe, czy teraz, jak już jest SLAWNA, opisana i sfotografowana, to wyda autobiografie “JAK I GDZIE URODZILAM KAZDE Z SIEDMIORGA MOICH DZIECI” (jak poczeka rok, to może będzie już DZIEWIECIORO)… Proponuje wydac nakladem “Biblioteczki Moniki Levinsky”.

Dyrektor podkarpackiego szpitala w Debicy ma inny problem: od poczatku roku zginelo mu 200 desek sedesowych! Glowi się biedaczek, JAK TO JEST MOŻLIWE – wyniesienie takiej deski – i GDZIE można ja schowac… Panie dyrektorze! Nie takie rzeczy się chowa i wynosi… Rzadowi zginelo pare miliardow, a pan tu deskami zongluje?…

Rosjanie z kolei w ramach ochrony RYB nie będą eksportowac kawioru… CO MY TERAZ BĘDZIEMY JEDLI? – martwi się Chrabja. Coz – zawsze zostanie nam ROSYJSKA WODKA – o ile NAGLE nie wezma pod ochrone ruskiego kartofla.

Z uwagi na MODE NA RESTAURACJE TYPU SOC (to jakas schiza, ale naprawde wszyscy biegaja do Karczmy Warszawskiej i ciagna tam Bogu ducha winnych obcokrajowcow na sledzia na obtluczonym spodku) – czy mogę zaproponowac DRINK SEZONU?

Kieliszek (cieplej) STOLICZNEJ, sentymentalnie udekorowany plasterkiem surowego ziemniaka! Kto reflektuje, chlopaki?…

Dzinsowo

TGIF, TGIF – ciesza się anglosasi. Thank God It’s Friday 🙂 – dzien na dzinsy i kaszualny nastroj 🙂

Wczoraj w pelnym umundurowaniu uczestniczylam w HISTORYCZNEJ uroczystosci (jak jodlowali wszyscy MOWCY)

Mój Boze – myslalam smetnie, siedzac za stolem prezydialnym (nienawidze, jak sa otwarte z przodu i publika swobodnie oglada moje nogi, zaplecione w skomplikowana makrame) – ja tu, a tam Rubinsztajn sam przy fortepianie i parasole…

Potem była awantura, bo piec minut spoznil się szampan. Biedne dziewczyny biegaly z wypiekami na policzkach – ja uprawialam slalom gigant miedzy kanapkami i tropilam te z lososiem – rabnelam dwie dla kierowcy (fajny gosc – przy 170 opowiada kawaly, gestykulujac oburacz).

Dzieki strategicznemu przemieszczaniu się wyrabalam trzy lampki szampana, zanim Dyrekcja wywlokla mnie z imprezy.

W samochodzie – moje blyskotliwe wypowiedzi, elokwencja, celne komentarze i generalne bujanie klapka na palcu spowodowaly, ze Dyrekcja porozumiala się wzrokiem z kierowca i powiedziala:
– TO MY JUŻ DZIS DAMY PANI WOLNE…

HA!
Zebym ja wszystkie interesy TAK umiala zalatwiac 😉

Przeczytalam koszmarna ksiazke o kobietach. Beznadziejna. TRAGICZNA! Z happy endem. Straszna nuda. Brak realizmu. Dialogi niedobre 😉

…Polecilam ja Hani 🙂

COGITO, ERGO TUTTI FRUTTI

Cos mi SKRZYPI, jak chodze – albo obcas, albo dusza, albo NIE DAJ BOG kregoslup moralny!

W pokoju az gesto od newsow politycznych, ktore mozna podsumowac moim ukochanym rysunkiem Mrozka – dwoch Mrozkowych ludzikow:
– Przepraszam, gdzie tu jest szalet publiczny?
– WSZEDZIE!…

Kiedy moja siostra miala praktyki w ZOO, to ja odwiedzilam. Po znajomosci dali potrzymac weza, nakarmic lasice i poglaskac wielblada Adasia. Dlaczego JA nie pracuje w ZOO? Tj. pracuje, ale wolalabym z takim ze zwierzetami…

ZADANIA NA DZIS:
– Poprosic Pajaki, zeby sie na chwile przesunely, bo musze poodkurzac
– Zrobic romantyczna kolacje
– Policzyc slimaki na trawniku i naniesc dane na wykres
– Zjesc romantyczna kolacje

Odkrylam – skrzypi KLEPKA! 😉

A JA LUBIE!

Moda generalnie na narzekanie. Niby kipsmaljing, a jednak dolek,
dewaluacja, degradacja, nonkonformizm, depresje i zmiennocieplnosc.

Z rzadu narod niezadowolony, a rozbestwione babska nawet
gazety nie chca kupic, jak redakcja nie wepchnie tam prezentu
(zwykle urody przecudnej i takiejz wartosci).

Z milosci do Connie Willis postanowilam kiedys:
– opierac sie maniom o niskim progu przyswajalnosci (np. inteligentne
dezodoranty z mikrogranulkami)
i
– stymulowac tylko te trendy, ktorych rozwoj uwazam za
pozadany. Na przyklad czytanie i samodzielne myslenie.

A wczoraj stwierdzilam na wlasne oczy, ze:
— lubie burze – nawet, jesli zalalo mi podloge w sypialni
— lubie wino kadarka (bo jest w porecznej, litrowej butelce)
— lubie jak gasnie swiatlo, bo lepiej widac blyskawice
— lubie pajaki (z daleka – ale lubie) bo opiekuja sie swoimi dziecmi
(JEDEN PAJAK U MNIE W KUCHNI PROWADZI INTERES RODZINNY Z SYNEM – takim nieduzym)

NAWET MARCYSIA LUBIE – on niskiego progu przyswajalnosci nie ma, o nie…
Mimo, ze jest seksualnym wszystkojadem.

PIRAMIDY?…

Bialko sie scina w tym upale.
Czuje sie jak typowe hotelowe sniadanie: grzanka z jajkiem.
Grzanka przypalona, jajko sciete na gnat.

Czyzby Pamele mialy racje, pompujac sie silikonem?…

Z drugiej strony: co za frajde bedzie mial archeolog,
odkopujac za lat …dziesiat pochowek jakiejs Pameli, a tam –
pomiedzy resztkami kosci – okragle poduszeczki z galareta
na wysokosci klatki piersiowej… moze jeszcze posladkow…

Juz widze te TEORIE: “OBRZADEK POGRZEBOWY XX WIEKU
zakladal umieszczanie przedmiotyw wotywnych z nieorganicznej galarety.
Cel: najprawdopodobniej wotywny. Przedmioty KULTU ( a moze NIE?…)”

Z trzeciejj strony… Ile tysiecy lat bedzie sie rozkladal na wysypisku
BUT NARCIARSKI marki rossignol?…

Na tle pomnikow NASZEJ cywilizacji PIRAMIDY TO BULECZKA Z MASELKIEM!

Sliczny, oniryczny, matafizyczny PONIEDZIALEK

W jakim wieku czlowiek obojetnieje na PONIEDZIALKI?

Czy tydzien MUSI zaczynac sie poniedzialkiem?… Czy miedzy
NIEDZIELA a WTORKIEM nie mogloby byc jakiejs STREFY OCHRONNEJ
w postaci np. SRODY?… A nie tak brutalnie – czlowiek wypada
weekendowi spod ogona prosto pod rynne PONIEDZIALKU!

Tytuly w gazetach tez odpowiednie:
— “Kraksa na Zakopiance”
— “Dziadek nie upilnowal – Arek wypadl z okna”
— “Kolejny napad na taksowkarza”
— “Strzelal na polu namiotowym”

(to z naszej – mojej i Hani – ulubionej Gazety, takiej co to
“Oblal zone benzyna i podpalil” oraz “Zjadl kota i probowal
zabic matke”. Polecamy z calego serca!)

To przeciez STRACH zajrzec do horoskopu – a jak sie okaze, ze
juz NIE ZYJE?…

JATKA!

… a nie mowilam?

MOJE JAMNIKI WPIERDZIELILY KOTA SASIADOW!

Znaczy, zatlukly go, poszarpaly, a pozniej Pyza biegala ze scierwem
w pysku, za chinskiego boga nie dajac sobie tego zabrac.

Hania mowi, ze to REWANZ za to, ze jej kot O MALO nie zezarl
jamnika sasiadow oraz ujezdzal rotwajlera z klatki obok jak DZON ŁEJN.

Moje kochane zwierzatka.
Charakter maja po mnie 🙂 Zwlaszcza Mela ::))

DATA!

Ratunku! DATA! Szybko, moze da sie jeszcze cos uratowac:

– KOT (zjedzony przez jamniki… dobrze!)
– DRABINA (przerobiona na drzazgi do kominka)
– LUSTERKO (mocno przyklejone do sciany w niebieskiej lazience)
– PECH (przywiazany za noge do magnolii)
– TALIZMAN (z palmu kokosowej stuletniej)
– PRZEDZIOREK… a poszedl mi WON! Jeszcze tylko ciebie mi brakowalo!
– PAJAKI NA SZCZESCIE – posiadam w takich ilosciach, ze moglabym EKSPORTOWAC –
tyle, co sredniej wielkosci gospodarka swiatowa
– CZOSNEK (niby na wampiry, ale na PIATEK tez sie przyda)
– KOLEK OSIKOWY (jak wyzej)
– BIALY DELFIN UM (dla towarzystwa)

…czy o czyms zapomnialam?…