„Niemiecka posłanka zatrudniała wróżkę – astrolożkę. Płaciła z publicznej kasy” – i ja się pytam, dlaczego to niby jest sensacja i że niedobrze? Wszyscy politycy zatrudniają PR-owców, doradców i marketingowców, a w czym niby gorsza jest wróżka? Tym bardziej, że Cyganka prawdę ci powie, a marketing albo PR wprost przeciwnie. Żądam równouprawnienia i ubezpieczenia zdrowotnego dla wróżek tout suite.
Bardzo długa majówka jak do tej pory dość bezkolizyjna – tylko raz jednego popołudnia zaśmierdziało grillem oraz jeden sąsiad kosił trawę. Pierwszego maja o siedemnastej. No, ale ten sąsiad tak ma – zabiera się za koszenie na przykład wtedy, kiedy przyjdą do mnie koleżanki i zasiądziemy na tarasie – i wtedy włącza spalinowego potwora na pełnej kurwie i tuż przy płocie, żebyśmy wiedziały, na czym polega prawdziwe życie. I musimy rozmawiać (głównie przeklinać) na migi.
A w ogóle to tak się złożyło, że w zasadzie rozpoczęliśmy majówkę imprezą u koleżanki, po której przez trzy dni się nie mogłam ruszać i to bynajmniej nie z powodu nadmiaru wina (choć też), ale dlatego, że BYŁY TAŃCE. Tak się kończy zapraszanie młodzieży na imprezy. Jedni twierdzą, że tańczyłam dwie minuty – mój mąż, że całą noc – więc wyciągnąwszy średnią wychodzi mi, że pewnie jakiś kwadrans. Po czym przez trzy dni BOLAŁO MNIE WSZYSTKO. Cały człowiek od góry do dołu, ze szczególnym uwzględnieniem mięśni długich nóg i rąk (ale rąk? Dlaczego RĄK?). Wnioski z tego płyną takie, że nieustająco od lat ruch nie jest moim przyjacielem i dobrze robię, ograniczając go. Jak się jest ropuchą w norze, to się jest ropuchą w norze i kropka – że tak pozwolę sobie podsumować.
Odkryłam prześwietny serial na HBO – brytyjski pod tytułem „Zmokłe psy”. Niniejszym biorę pod lupę twórczość Daisy May Cooper, gdyż bardzo mi odpowiada jej styl.
A dziś rano dzwonił do mnie N. z biura, gdzie w pracowej lodówce zmaterializował się udziec barani. Naprawdę nie wiem, dlaczego w zetknięciu z baraniną od razu przyszłam mu do głowy – i może lepiej nie wiedzieć.