Wody nie mam w domu. NIE – NIE PRZEPROWADZILAM SIĘ NA PUSTYNIE, Motyl. Zwyczajnie rura zamarzła. Bo zima, prawda? Jak jest zima, to są mrozy. A jak jest mróz, to woda zmienia stan skupienia. Wiem, bo kiedys jezdzilam na lyzwach, a teraz jestem stara dupa. O czym to ja?…
A, o wodzie. Otoz, wody NIE MAM. W domu. Bo to jest porządny, stary, drewniany dom, przedwojenny, i ma sciane szczytową. I tam wzdluz sciany szczytowej bardzo inteligentnie, na miare XXI wieku, biegnie sobie RURA doprowadzajace wode. I zamarza co i rusz.
– WOOOOOOOODY NIE MA! – zawyłam po powrocie do domu, w dodatku Z LUBLINA, bo jak jest minus siedemset stopni, to jest taka stara tradycja żeby pracowników wysyłać na delegacje.
– Oj… – zatroskał się N. – to ja zadzwonie po twojego TATĘ.
Bo jak wiadomo, mój tata to polaczenie Druzyny A, Zalogi Dżi, Mc Gyvera i paczki zgranych transformersow. Sama jego kamizelka waży około 15 kg z racji poutykanego po kieszeniach żelastwa.
Przyjechał. Siedli sobie przy dębowym stole i odkorkowali wino.
– Wody nie ma – zagaiłam.
– Pewnie zamarzła – stwierdził mój ojciec. – Dobre wino! Całkiem nie ma?
– Nieeee, no JEST WODA – sprostował N. – może jeszcze kieliszek? Jest w lazience na dole nad wanną.
– A, bo to z tego drugiego ujęcia. Widać to pierwsze zamarzlo. Jak zwykle. Bo mróz jest.
Chwila ciszy.
– Byłem na tej stronie Agencji Mienia Wojskowego – ożywił się N. – były te FAAANTASTYCZNE przyczepki! I generatory!
I panowie pogrążyli się w dyskusji dotyczącej generatorów, przyczepek, oraz jednej ewentualnej polowej piekarni.
Po pol godzinie zaczelam walic piescia w stol.
– NADAL NIE MA WODY! ZAMARZLA RURA! MOŻECIE SOBIE KUPIC NAWET STOS ATOMOWY, ALE JA CHCE WODE! NAJPIERW WODA, POZNIEJ PIEKARNIA!
Spojrzeli na mnie synchronicznie jak na idiotke.
– PRZECIEZ JEST WODA – powiedzieli rownoczesnie.
– Tak, ale tylko LODOWATA i tylko w JEDNYM MIEJSCU w calym domu!!! Ja MUSZE mieć wode w lazience na gorze i w kuchni! Chce wody! Potrzebna mi WODA!!!!!
Chwila ciszy.
– No dooobrze… – westchnal mój ojciec – jutro cos sprobuje zrobic. Ale malutkie te generatorki, to ja lepsze widzialem…
Poddalam się. Pojechalismy się wykąpac do rodzicow. Dzisiejszej porannej toalety nie będę opisywac, bo jeszcze mi nie odmarzly ręce – to NIEPRAWDA ze woda zamarza w temperaturze 0 Celsiusa. Woda z MOJEGO KKRANU NAD WANNĄ ma co najmniej minus 60 stopni. Zresztą, przeciez MOGĘ POZMYWAĆ NA WIOSNĘ!
Dobrze, ze kupilam sobie na pocieszenie szczekający zeszyt.
No i co? Za chwilę będzie 15 i nic? Nic się nie dzieje. Nuda panie.
Ale zaraz zaraz FOX zadał pytanie: O JAKĄ WYDZIELINĘ CHODZI?????
Dziekuję 🙂
moim rodzicom w kibelku zamarza..
a jak im odmarzla, to zamarzla w kuchni:)
i nie mieszkaja w starym domu jeno w nowym – bloku znaczy sie:)
jeszcze lepszy byłby szczękający zębami.
Fajny byłby kwiczący…
O jaką wydzielinę chodzi???
szczekający – też mi coś. zeszyt, z którego sączyłaby się wydzielina – to by był miły gadżet.
a były jeszcze zeszyty innego gatunku???np.ryczące jak krowa?albo miauczące-daj boże?…:)
Hmm. Szczekający zeszyt, fajna sprawa.
A to nie było “grzeje W rurę”?
Ja też nigdy nie miałem szczekającego zeszytu. :((
No bo wez, taki dialog: “Co robisz?” – “GRZEJE RURE” 🙂
Nie Z PSA, tylko Z PSEM
na okladce
i SZCZEKA, kiedy sie go OTWIERA 🙂
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Jak doniosl ON SAM osobiscie, Leon GRZEJE RURE, cokolwiek by to nie znaczylo.
Fuck. Nie miałem! Jak to szceka? Z psa zeszyt?
a probowalas Baska ogrzać tą rurę ?
przytuliłas ją ?
otuliłaś ?
a moze przynajmniej jakieś Ciepłe Słowo jej powiedziałaś chociaż ?
Rura też człowiek !
I jak to było w piosence ? ” … nie ma takiej rury na swiecie , której nie mozna łodetkać !”
🙂
TROCHE UCZUCIA – BASIU !
Calkiem zwyczajny zeszyt, ktory szczeka.
Naprawde NIE MIALES NIGDY SZCZEKAJACEGO ZESZYTU Peps?…
Baska!
TO wcale nie jest smieszne. To jest TRAGICZNIE BEZNADZIEJNE, ze Ty oczytana i ksztalcona osoba robisz rwetes z powodu jakiegos tam braku wody czy zimnej wody
A przypominam – za Ludwikow XIV i tak dalej w ogóle się nie myli! A ja była wojna, to też się nie myli bo rzeka była pod obszczałem (Tytusa nie czytałaś?!) W gruncie rzeczy i za Ludwika i jak była wojna to też nie zmywali bo za Ludwików myły gary pachoły a jak była Wojna to menażki wylizywali do czysta.
BAŚKA BÓJ SIĘ BOGA JAK TY ZGUPŁAŚ…
Pieprzyc WODE. Co jest z tym zeszytem Baska? Troche mnei to zaintrygowało, opowiadaj.
o Leonku? hmm co ja to ostatnio slyszalem
Niech blog bedzie tylko o Leonie, Leonku powiedziałabym nawet Leoneczku
My też żądamy WIĘCEJ Leona!
Leon SuperStar!!!
No nie! ja STANOWCZO jestem melomanem Leona! STANOWCZO!
Ja chyba ufunduje dodatkowy tytuł – obok Wała i Złotego Poślizga Ro(c)ku – tytuł Leona Wspaniałego mianowicie.
Chcę jeszcze! Więcej Leona!