Szalenie mi się podobają prezenty Królowej Elżbiety dla Papieża. Pewnie, że to najlepsze, co można komuś ofiarować – miód, jajka, whisky, a nie tam jakieś szpargały, które zaraz człowiek gdzieś upchnie i się kurzą. A w rewanżu dostała globus, no naprawdę, jak można przypuszczać, że Królowa Anglii nie ma wystarczająco dużo globusów? Chociaż parę flaszek wina mszalnego mogli jej dać, tego nigdy za wiele.
Jeden facet ogłosił, że rozwiązał zagadkę Przełęczy Diatłowa i wydał książkę o tym. Już ją w zasadzie miałam w koszyku, ale doczytałam w wywiadzie, że on o wszystko obwinił infradźwięki. No, zawsze to lepiej, niż Ufo albo zmutowane radioaktywne potwory, ale czy infradźwięki na pewno wszystko wyjaśniają? Pewnie, że można ześwirować od wiatru (podobno ludzie dostają korby w pobliżu tych wielkich turbin wiatrowych). Ale nawet, jeśli założymy, że niepokój i narastające szaleństwo wygnały dziewięcioro ludzi z namiotu w górach, gdzie nocą jest minus trzydzieści, bez butów, niekompletnie ubranych, to czy infradźwięki mogą połamać komuś wszystkie żebra? Dobra, co ja się oszukuję, i tak wiem, że kupię te książkę ze względu na materiały źródłowe. (Ale co oni sobie myśleli, rozbijając się na nocleg pomiędzy górami, z których nazwa jednej to “Góra Umarłych”, a drugiej – “Nie Idź Tam”, to doprawdy nie wiem).
A w związku z wiosną już nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc nabyłam soczewki Black Out. Dziś premiera – N. spojrzał na mnie i powiedział „Zdejmij to natychmiast, wyglądasz jak ten psychol ze Star Treka” (ale chyba cos mu się pomyliło, bo nie oglądał Star Treka, może chodziło o Gwiezdne Wrota?). Trochę mi ta czerń miga w polu widzenia, ale poza tym jest czadersko.
Widać, jakie mam czarne demoniczne oko?
Infradźwięki? Znaczy co, łaziły sobie te infradźwięki po uralskich połoninach, rozglądały się, kogo by tu postraszyć i kiedy zoczyły gromadkę w namiocie, pochichotały króciutko, ustawiły się dookoła i zrobiły Nagłe-i-Niespodziewane “BU!”, a następnie udały się do najbliższego kołchozu na bliny i kwas?
Z tego, co pisali zwolennicy tej teorii, to WIETIER WIEŁ i ukształtowanie terenu sprzyjało powstawaniu. Że niby pomiędzy szczytami gór.
A na książkę mam czekać dwa tygodnie, to zobaczymy, co Autor wykompinował, skąd się ci infradźwięcy wzięli po nocy.
spoko spoko, globusik jest dla Dżordżyka, prababcia tylko przewozi.
Ale GAŁY! no, no.
A sa jeszcze takie piuękne soczewki w lamparcie plamki i w tygrysie prążki.
Ja czekam na zielone koniczynki, ewentual na różowe kiełbaski 😉
Łoooo, oczy jak z tego sezonu “True Blood”, co to Maryann ludzi w tryb orgiastyczny wprowadzała :-D. Wybierasz się na orgię z kretem? 😀
soczewki zarąbiste – nosić!
Masz czarne i demoniczne jedno bardziej, drugie jakby mniej. Może demoniczność by zadziałała na krety?
Hmmm,naszałam ci ja soczewki ,ale takie wściekle morsko zielone,cudne były i każdy mi zazdraszczał.Szkoda ,że nie wpadłam na pomysł płodozminau.tzn soczewkozmianu.N.się nie zna,to pewne
N. się moim zdaniem zna, tylko zabezpiecza się. I czy, przypadkiem nie mówił Ci, ze w szlafroku wyglądasz najbardziej zmysłowo? i bez makijażu?
Oczi czornyje……..lalalalalala… eh potwornyje! itd
N. sie nie zna. Soczewki wygladaja ZARĄBIŚCIE!!!
I prosze, jaka korzysc – spojrzysz, a ludzie zaczynaja sie bac :)))))))
No cudo po prostu :))))
bardzo widać 🙂
miałam kumpelkę o takich oczach (nie czarnych-czarnych tylko brązowych-prawieczarnych). o mały włos w nich nie utonęłam. takie były (piękne)
Mogło chodzić o Kota ze Shreka. Bo bardziej.
Taka trochę czarna dziura.
Oczy rzeczywiście intrygujące, ale!
Co Ty robisz, że masz taką śliczną cerę?
może to tylko bladość przednówkowa?
nie “podupadajmy” na duchu … :)))
Robię zdjęcia pod światło słabym aparatem? 🙂
To jest bladość całoroczna. Nie mam ładnej cery, nigdy nie miałam. Mam tłustą – dopiero teraz mam z niej jakiś pożytek, bo zmarszczki mi się nie robią póki co (oprócz LWIEJ ZMARCHY głębokiej jak nie wiem co, widać ją zresztą).
no oczywiscie ze widac – ale tez twierdze ze na wiosne to raczej pastele no i fakt podkarmic trzeba tez
aha, widać, widać!
bardziej demoniczne są jednak brwi,
fantastycznie wyprofilowane, szerokość idealna,
unoszą się dokładnie nad źrenicą (czrną), no cudo!
Też zauważyłam brwi i zazdroszczę. Ja mam jakieś wyliniałe.
omatkokochana!
na wiosnę to raczej pastele, róż, seledyn, no żółć ewentualnie…
da się wymienić, co?
P.S.
taka mizerniutka jakaś jesteś na przednówku, trzeba coś pożywnego podjeść!
No, podoba mi sie ta idea, w jadowicie zółtych soczewkach od razu wyglądałaby o niebo łagodniej =D
w pastelowych, w pastelowych :))))))))))))))))))))
Rosołku jej zrób! Zima nie miałaś szansy, bo wiadomo, zimy nie było.
Czesć, takwogle :))
Widać:P