No wlasnie – w poniedzialki przed poludniem NIE, bo jest lekka partyzantka – w weekend, NIE OSZUKUJMY SIĘ, nikt normalny nie zajrzy do papierow, tym bardziej, ze dopadl nas wlasnie okres towarzyskiego rozpasania.
W sobote upilismy się w szosteczke pod zeberka wieprzowe z kiszonym ogorkiem i pasztet z truflami. No nie – Matka Dziecku nie pila, bo matkowala dziecku, a dziecko obdarzalo to mnie, to Mloda Zebre zaufaniem w postaci misia. Dosyc szybko jednak po misia wracalo z powrotem.
Mis był z gatunku tych najmodniejszych obszarpańców, w sweterku do pasa. Kupowalismy z N. jakis czas temu upominek dla jego chrzesnicy. Zostalam delegowana do przeskanowania asortymentu i wybrania zabawki i wybralam ŁOSIA – niedużego, rozczulajacego, obszarpanego łosia w slicznym sweterku na drutach. Przynioslam go N. dumna i blada – jak moje jamniki zdechlego golebia swojej pani do lozka o poranku.
– A IDZŻE TY! – dowiedzialam się – Czy zawsze musisz wybrac najgorszą jełopę z calego sklepu?…
Mnie ten łoś rozlozyl – milosc od pierwszego wejrzenia. Fakt, był w rodzaju tych budzacych litosc, ale… ale PIEKNY, o wiele ladniejszy od np. KOTA KTÓRY WYGLADAL NORMALNIE JAK ZYWY albo PIESKA co wygladal dokladnie jak NIEZYWY bo był plaskaty i przelewal się przez rece. Srutem był napelniony czy co?…
Chrzesnica otrzymala swistaka, który gwizdze, kiedy ktos kolo niego przechodzi. Eeeeeeeeeeetam!…
W niedziele były grane pieczone kurze nogi, bo maja niezle parametry wydajnosc / czas poswiecony na przygotowanie.
A wieczorem to już tylko Mel Gibson w “What women want”. Mel w roli rozpaćkanego nieudacznika ogromnie mi pasi, zwlaszcza, jeśli ma pomalowane na czerwono paznokcie i dziurawe rajstopy.
Aha – podobno 3 rano to nie jest dobra pora na proby nawiazania dialogu.
a ja mam :
1. jednego Misia
2. wielkom żabę imieniem Yves (to od imienia mojego byłego szefa, stwierdzono, że on ma takie spojrzenie…)
3. krówkę
Miś siedzi w kanapie.
żaba i krówka służą do wykorzystywania seksualnego przez mojego szczynszyla.
a, mam jeszcze kapcie typu “pieski”, które szczynszyl również… bardzo lubi 🙂
Niestety, niestety!
Łos ostal sie w sklepie (bez butkow – byla to wersja Losi Bosych); Losia nie dostalam, gdyz mam juz:
– Guzca
– dwumetrowego Rozowego Krolika (ktorego NIKT NIE CHCE! ze mna na czele)
– pingwinka
– Blekitnego Kroliczka
– Dobrego Duszka
… i dwumetrowej wysokosci GORE PLUSZAKOW u rodzicow – za kazdym razem, kiedy u nich jestem, pytaja, KIEDY JE SOBIE ZABIORE…
Czyli że ŁOŚ się ostał Tobie? Sprytne.
w takim prawdziwym sweterku robinym na drutach ?!
musiał być najpiękniejszy !
P.S. A miał buciki z prawdziwej skóry? jeżeli tak, poproszeęo adres tego sklepu
Tja… Łikend ma podstawową wadę. Nie trwa cały tydzień…
EEE tam kogoś gwizdnąć zawsze sie uda:)
A NAWET JA POTRAFIEM!
Ja gwizdac nie umiem i nie dbam o slawe – serwus, madonna! 😉
a świstak siedzi i zawija w te sreberka …
a Baska gwiżdze…
trzecia w nocy jest idealną porą do nawiązywania dialogu z panią od taksówek.
zupa wie. przećwiczyła.
siostra miala narzeczonego z Krakowa i on jej własnie tak mowił czule: a idżże ty.
Wzruszylam sie.
Jako etnograf.
łosia w swetwerku odkupie.. czy misia
Hania
Ja mam 2 wnioski :
1. Leżenie bardzo męczy
2. Da się zjeść dwa Zott’y ale potem przez godzinę należy leżeć nieruchomo na łóżku (patrz punkt pierwszy)