O NIETRAFIONYM HOROSKOPIE

W horoskopie na dziś mam „energię i zapał do działania”. I GDZIE one są, ja się pytam? No – w horoskopie, bo nie u mnie. Energetycznie jestem na poziomie minus siedemnaście i winda jedzie w dół (a światła ledwo się żarzą).

Chociaż nie mogę się nie pochwalić, że PODJĘŁAM działanie – jak na mnie, to wręcz rewolucyjne. Plecy mnie już tak napierdalały, że złamałam wszystkie swoje zasady i postanowienia i puściłam sobie instruktaż couch potato yoga. Ośmiominutowy zestaw, do wykonywania w pozycji siedzącej na kanapie. Szło mi świetnie i już miałam pęknąć z dumy, kiedy to pani zapodała ćwiczenie pod tytułem „skłon do wyprostowanej nogi wyciągniętej do przodu”. Oczywiście – musiałam się poddać. NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, żebym zrobiła skłon do wyprostowanej nogi. Nie wiem, jak ludzie potrafią zmusić swój układ kostny, żeby się wyginał bardziej – mój tak nie działa. W ten oto sposób okazało się, że jestem formą życia niższą nawet od kanapowego kartofla (czyli czym? Kanapową pleśnią?…). A plecy mnie rypią nadal.

Natomiast przeczytałam kolejną już książkę z serii skandynawskiej prozy współczesnej i znowu trafiłam na motyw – jedna siostra przyjeżdża do drugiej do wakacyjnego domku na wybrzeżu i ma romans z jej mężem (partnerem, whatever). Nawet zastanawiałam się, czy ja już tego nie czytałam – ale nie, to była inna książka z tym samym wątkiem, chyba już trzecia czy czwarta! Czy przelatywanie mężów (partnerów) sióstr podczas wakacji na szwedzkim wybrzeżu jest szczególnie popularną dyscypliną? Bo nie wiem, co o tym myśleć. Kobiety czasem są zastanawiające (o facetach nawet nie chce mi się gadać).

O, inflacja wzrosła. Kto by się spodziewał (oprócz wszyscy logicznie myślący).

8 Replies to “O NIETRAFIONYM HOROSKOPIE”

  1. Ja nie wiem, co to jest, że wszystkich plecy teraz bolą. Zgadałyśmy się ostatnio w robocie chyba w pięć sztuk w tej sprawie. Podobnie nas boli, więc uznałyśmy, że wirusowe i że może tequila pomoże…

  2. Na ból pleców jest bardzo dobre ćwiczenie, które nie wygina kości. Co prawda z asortymentu pilates, ale niech Cię to nie wystraszy. Tylko trzeba, niestety, wstać z kanapy.
    Ale potem już tylko zwijasz kręgosłup jak pancernik. Najpierw pochylasz głowę, potem powoli, spokojnie, kręg po kręgu się zwijasz (na stojąco). W pilatesie fajne jest to, że wręcz trzeba te ćwiczenia robić powoli. Ja czasami wstaję w pracy od biurka i tak się rozciągam dwa-trzy razy. Ból mija, a mam dość nieprzyjemną lordozę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*