No jak to, skąd wiedziałam że samolot leciał prosto na nas? Wyjrzałam przez okienko i LECIAŁ PROSTO NA NAS. W kierunku naszego samolotu (znaczy, Ryan Air samolotu oczywiście, ja tam tylko podnajęłam miejsce). Ale nie tak jak na filmie „Top Gun”, tylko wolniej, spoko. Nie wystraszyłam się, chociaż może powinnam. No i zanurkował pod nami, a N. powiedział „Patrz, patrz!” i wylał na mnie wino. Tak to się odbyło.
Też uważam, że z terminem trafiliśmy jak świni siodło, bo nerwówę teraz bym przypłaciła wylewem, jak nic. I tak od rana do wieczora przeklinam, jak tylko zerknę do serwisów informacyjnych, a jeszcze jak bym siedziała na gorącym kartoflu z wykupionymi biletami, po dwóch latach prohibicji, to… Nie, nie chce mi się nawet myśleć na ten temat.
Co do butów, to w sumie ostatnie kupiłam chyba w zeszłym roku zimą – botki – i okazały się WEGAŃSKIE. Są ładne i wygodne, a na dodatek mogę je zjeść z czystym sumieniem. A, no i jeszcze włochate kapcie w Sinsay – chyba również wegańskie, bo sam plastik (czy plastik jest wegański?). Też fajne, bo śmieszne i ciepłe, ale raczej ich nie zjem, bo się zakrztuszę futerkiem.
Doczytałam o tej pokrzywie morskiej, która po polsku okazała się ukwiałem – to ten krzaczek, w którym siedział Nemo – a rzeczony ukwiał jest ZWIERZĘCIEM. Byłam przekonana, że jem krokiety z morskiego szpinaku, a to było zwierzątko!… Co prawda zielone i o smaku szpinaku, ale jednak. Jak to trzeba uważać na każdym kroku i nie ufać hiszpańskiej terminologii!
A propos terminologii, to właśnie mamy z koleżankami na tapecie rzeczownik „szpieżka”. Ja wiem, że teraz everybody feminatywy i ewolucja języka, ale „szpieżka”? Jak już koniecznie, to nie lepsza „szpiegini”? Poza tym chciałam zauważyć, że znowu nasi przodkowie (i przodkinie) spieprzyli (i spieprzyły) sprawę – nie dość, że klimatycznie mamy w plecy, geopolitycznie mamy w plecy (między Rosją a NIemcami, kurde faja), to jeszcze językowo! A wystarczyłoby, żeby w języku były przedrostki i byłby el szpieg, la szpieg i po problemie. A nie, że się trzeba gimnastykować.
Z seriali to znalazłam na HBO brytyjski „Zaufaj mi” (fajny, ale potwornie się denerwuję!) no i oczywiście „Julia” – o Julii Child, niby amerykański, ale Julię gra ta urocza, duża brytyjska aktorka z „Happy Valley” (też bdb serial i chyba był na Netflixie, ale zniknął? Dlaczego Netflix wywala dobre seriale i zostawia same beznadziejne?) (no dobra, Russian Doll wrzucił drugi sezon, ten był akurat dobry).
A w ogóle to niby zimno, ale na Szczypawki posłaniu znalazłam wczoraj osę – na szczęście niemrawą, ale stres był.
Czy ktoś może ma sprawdzoną stronę internetową, na której można zamówić rzucenie klątwy? Bo znalazłam jedną, ale klątwa pięć stów za (chyba) jedną osobę, to przecież zbankrutuję.
W temacie ekologii i klątw – w Japonii był kolektyw Grupa Mnichów Przynosząca Klątwę Śmierci (Jusatsu Kito Sodan) – wędrowali po kraju, zatrzymując się przy fabrykach trujących środowisko i rzucali klątwy na zarząd. Przypuszczam, że jako buddyści może działają za free
czuję się wywołana do tablicy, więc oświadczam wszem i wobec: owszem, buty mogą być wegańskie, tak samo jak wegańskie mogą być np. kosmetyki [dość częste ostatnio oznaczenie], bo weganizm to nie tylko jedzenie, tylko ogólnie styl życia polegający na minimalizowaniu krzywdy wyrządzanej zwierzętom. Bo że tej krzywdy się nie da uniknąć zupełnie, to niestety oczywiste.
Klapki z plastiku nie muszą być wegańskie, bo np. mogą zawierać klej z wygotowanych kości. Fun fact.
I, uwaga! Owoce morza też tak naprawdę są zwierzętami, a nie owocami! 🙁 tak jak Szczypawka, krowa albo kura. Oburzające, wiem…
Dziękuję pięknie za wpis, kłaniając się nisko. W E G A Ń S K I E buty? Świat zupełnie zwariował… Kiedyś (drzewiej) w parodii Koła Fortuny prowadzonego przez Wojciecha Pijanowskiego (aka Magda, pocałuj pana) komik omawiał nagrody. I jako że w tym teleturnieju można było wygrać zepterowskie garnki do gotowania bez tłuszczu plus inne utensylia w zestawie, to w skeczu zastanawiano się, po co są tam kieliszki. Czy do tego, żeby wódka była bez wódki??? To tak mi się skojarzyło…
Zupełnie prawidłowo – wódka jest beztłuszczowa!
Mam znajomego, co był dość religijny i przestrzegał postów i w ogóle, ale nawet w te najważniejsze posty wódkę pił i zawsze powtarzał, że WÓDKA NIE JEST TŁUSTA.
Tlusta nie jest, ale w czache powinna nieco dawac, a nie tak zupelnie nic… 🙂
No i bede upierdliwie domagac sie czestszych wpisow. Raz w tygodniu to jest duzo za malo! Ludozerka chce cukierka!
co jest tak zwariowanego w wegańskich butach..? Ja mam takie przemyślenia [albo gorsze] patrząc raczej na to, co człowiek wyrządza zwierzętom.. [patrz- fermy, trałowanie itp]
“Julia” super
Teraz oglądam kolumbijski “Pa’lpito”. Polecam wielbicielkom Tess Gerritsen i Robina Cooka 🙂
Szpieżka ładnie brzmi, tak tajemniczo, trudno dopasować to do czegokolwiek. Więc chyba ok, biorąc pod uwagę zajęcie takiej osoby. Kobiety.
“Julię” niestety już skończyłam 🙁
a co do tej klątwy…jeśli to są niektórzy powszechnie znani i nielubiani, to może jakaś zrzutka? dołożę się z przyjemnością.