O POTRZEBIE SZAMANA

Z wczorajszych ogniskowych rozmów moich koleżanek:

– Wyobraź sobie, nie mogłam zrobić farbowania bo fryzjerka w szpitalu i nie wiadomo, na jak długo!

– Daj spokój, ja nikomu innemu nie dam sobie położyć farby… Nie wiesz przypadkiem, w KTÓRYM szpitalu?…

Takie są fakty – dobra fryzjerka to skarb i trzeba ją trzymać za nogi. A przecież nawet jak leży plackiem, to chyba ręce ma sprawne i można przycupnąć na te trzy godzinki na stołeczku przy łóżku szpitalnym, prawda? 

Co poza tym – stary kontuzjowany, pies rzygał, a ja podejrzewam że jednak jestem reptilianinem, bo się strasznie łuszczę. Zwykle zimą mam strasznie suche ręce, ale przechodziło mi z nadejściem wiosny, a w tym roku nie. Pangolin ma ładniejsze łapki od moich, przynajmniej ma eleganckie lśniące łuseczki, a nie takie suche drapiące pobojowisko. 

I w Biedronce wionie jakimś smutkiem, bo cała zawalona ofertą grylową skierowaną do narodu, większość na oko niejadalna. Żadnej finezji. Chociaż może i dobrze, że nie ma u nas chipsów ziemniaczanych smażonych na oliwie, jak w Hiszpanii, bo bym żarła codziennie i w życiu bym się nie zmieściła w zeszłoroczne portki z flamingiem z Desiguala i by mi się nie zamortyzowały.

A deszczu nadal nie ma. Trzeba sprowadzić szamana.

PS. Ziemniaki z ogniska upiekły się w słynnej amerykańskiej folii aluminiowej, które faktycznie jest gruba i nawet pytałam koleżankę, czy się nie pomyliła i nie kupiła pokrycia dachowego. Były przepyszne – żadne ziemniaki z garnka, co to niby “smakują jak z ogniska”, nie smakują jak z ogniska. Tylko ziemniak z ogniska smakuje jak ziemniak z ogniska. Howgh.

11 Replies to “O POTRZEBIE SZAMANA”

  1. kiedyś działało mycie okien , jak umyłam to zaraz teściowa co siedzi na chmurce u św Piotra przysyłała deszcz żeby poprawić , teraz nie zadziałało , ale dziś chyba inna teściowa płukała bo w końcu popadało ufff

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*