Echhh… I koniec dolce vita, teraz już tylko deszcze, depresje, immunosupresje, inflacja, abnegacja, degrengolada jesienna i tycie. I rozmyślania o sensie życia, zwłaszcza w kontekście bratobójczych walk o naklejki z Biedronki (emerytka ukradła sześćset naklejek, grozi jej do pięciu lat więzienia – serio? SERIO? W tym kraju chyba nawet mordercy dostają mniej).
W związku z powyższym zabrałam się za fiński serial „Karppi”, bo mi Netflix kazał (ja się bardzo stresuję tymi apodyktycznymi mailami od Netflixa z wykrzyknikami pod moim adresem) i doprawdy, całkiem nieźle wchodził, dopóki świeciło słońce i był upał. A teraz zostały mi cztery odcinki i nie wiem, czy dam radę – bo on jest przerażająco depresyjny, tam w ogóle nie ma dziennego światła w tej Finlandii. Nawet jak jest, to burosine i wszystko wygląda jak w szarej galarecie. I nie morderstwa ani żadne podłe czyny są w nim najgorsze, tylko to światło. Jak na taki klimat, to wszyscy i tak za mało piją i używają używek, a jeszcze chodzą przez cały czas smutni, zgarbieni, z oczami wbitymi w ziemię, odzywają się półgębkiem i niechętnie i JA TO ROZUMIEM. Na dodatek większość fińskich mężczyzn nie jest porywająco przystojna, zwłaszcza w zbliżeniu, a mąż ofiary ma na imię Uszko.
A z moją ciotką (wielbicielką xanaxu) rozgryzamy od kilku dni zagadkę – otóż w dzień odbioru tak zwanych gabarytów wystawiła przed dom dwa stare dywany. Dywany nie doczekały przyjazdu śmieciarki – pierwszy zniknął w ciągu pięciu minut, więc moja ciotka postanowiła czyhać przy oknie, czy ktoś przyjdzie po ten co został – niestety poszła sobie zrobić herbatę i w tym czasie zniknął ten drugi. To jest uliczka domów z ogródkami i ciotka twierdzi, że było pusto – nawet najbliższy sąsiad miałby kawałek drogi do przejścia, więc nie wiem, może je wciągnęli do studzienki kanalizacyjnej?… Nie, żeby ktoś komuś żałował starego dywanu, ale łamiemy sobie głowę, JAK to jest zorganizowane. I wydaje się, że lepiej niż mafia narkotykowa.
N. odpalił dmuchawę do liści. Jeszcze tylko tego brakowało!…
Protestuję przeciwko utożsamianiu jesieni z tyciem. W ogóle utożsamianie tycia z jakąkolwiek porą roku nie ma sensu. Ja obrastam tłuszczem przez cały rok.
Pod resztą podpisuję się rękoma i nogami.
Latający szwedzki detektyw, Ture Sventon!
Dopiero dzis tutaj trafilam. Od Kanionka 🙂
I od razu, po przeczytaniu drugiego wpisu (czytam ‘pod prad’) musze zaprotestowac: w Finlandii jest pieknie!!!! Swiatlo i w ogole. I czysto jak nigdzie indziej w swiecie. I ich umilowanie drewna (drewno na meble i inne twory sprowadzaja m.in, z Polskim bo im wlasnych drzew na sciecie szkoda). W domach (nawet jak sie jest w gosci) chodzi sie w skarpetkach po bialych dywanikach, ktore Finowie piora w jeziorze (sa nad jeziorami specjalne wyzymarki do dywanow). Kocham Finlandie <3 bylam wiosna, jesienia i latem. W zimie dni sa baaardzo krotkie, Finowie (a jeszcze bardziej przyjezdni) maja problem z zimowa depresja.
Kocham Finladie. Gdyby tam nie bylo tak drogo, moglabym tam jezdzic co tydzien
ej w Finlandii jest piękne światło, takie perliste! poza tym jest cieplej – mam w pracy kolegę Fina i jest zaskoczony polską pogodą, że tak zimno i wietrznie 😉
Może dla innych to światło jest perliste, dla mnie po prostu ciemno. Ale ja mam kurzą ślepotę.
Ślimaki wciągnęły.
Ślimaki chyba nie za bardzo lubią chodzić po dywanach, byłoby im co najmniej niewygodnie, a może nawet bolało?
Może ktoś po prostu odleciał na tych dywanach😉
😀
I to jest najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń.
Chociaż musiałyby mieć błyskawiczny pionowy start jak Concorde.
Latającyn szwedzki detektyw, Ture Sventon!