Słów już nie mam na pogodę, za to chyba mam odmrożone stopy. No i łeb mnie znowu boli, ale bolący łeb to u mnie konstans, więc nie wiem czy jest o czym mówić w ogóle. Może przez wybuchy na Słońcu – ostatnio były podobno jakieś rekordowe – to by się zgadzało.
Przeczytałam „Kosmitkę” Gretkowskiej. No niestety, biofeedback i seanse ayahuaski w podwarszawskich willach z importowanym szamanem to nie są moje wielbłądy. Autorkę oczywiście nadal bardzo lubię i cenię za umiejętność wnikliwej analizy zjawisk i bezkompromisowość, zresztą każdy ma swoje ulubione techniki otwierające oczy i mózg – jak mawia Woody Allen, whatever works. Moją ulubioną metodą jest włóczenie się po tapas barach. Nic mnie tak skutecznie nie łączy ze Wszechświatem.
Teraz czytam „Czas przeszły niedoskonały” Juliana Fellowesa, jest bardzo angielsko.
Nie wiem jak u Państwa, ale u nas najchętniej jest tak:
– Jakie wstajemy, pańcia? Zaszkodziła ci ta herbata, co jej tyle żłopiesz? Koc mi lepiej popraw, bo się obsunął i śpimy dalej.
Dziś w Krakowie Marsz Jamników, zapraszamy Szczypawkę z swoją Panią.
Ja wiem, ze to niewiele wniesie do dyskusji, ale MUSZE to znowu napisac: ten spiczasty szczypawkowy ryjek jest po prostu przecudny !!!!!!
🙂
Nie dość że piękna, to jeszcze jest bardzo mądra i urocza z charakteru.
Ja wiem, że każdy tak mówi o swoim psie, ale Szczypawka jest WYJĄTKOWA 😉
A co na to kot Janusz, khm?
A kto się będzie Janusza dzikusa o zdanie pytał! Janusz nawet swojego młodszego rudego kuzyna nie lubi.
tak dokladnie teez mam
No mię Mróz także zwrócił.Nie i już.
Na skołatane nerwy trochę idylliczne opowiadania “Błękitna sypialnia” Rosamunde Pilcher. Również mocno angielski klimat.
– Masz rację Szczypawko! Usmażyłam patelachę maślaków i ją zżarłam, więc kładę się pod kocyk. Dobranoc …
U mnie podobnie. Plus dwa koty i augumentin. I nie wiem, co czytać, kupiłam Mroza, ale to jest bessęsu. Marininę w oryginale? Bo jakoś 6 powieści się nam nie przetłumaczylo