Przyjeżdżamy do biura, a tu domofon zepsuty i nie ma jak wejść. Na odsiecz przybiegła ochrona, szczękając pękiem kluczy i na wszelki wypadek z gaśnicą (przydała się – do zablokowania drzwi, bo domofon się popsuł jakoś solidnie i porządnie, potrzebna interwencja fachowca).
Następnie okazało się, iż nie ma internetu. Wzięłam się do wygłaszania przemówienia o tym, że Wszechświat daje nam znaki, żeby odwrócić się na pięcie, pojechać do domu i oddać się oglądaniu seriali, niestety N. kopnął w jakieś kłębowisko kabli i internet czarodziejsko się pojawił. Ech… no trudno.
Chociaż z tym oglądaniem w domu to też nie tak psiejsko czarodziejsko, gdyż podczas ostatniej burzy wyłączyło prąd i chyba jeszcze całkiem nie naprawili, bo co chwilę dzwoni do nas firma ochroniarska, a także przyjeżdża. Na przykład wczoraj – pukanie do drzwi, otwieram bynajmniej w dresie, włochatych kapciach i turbanie na głowie (myłam włosy), a pan w czarnych bojówkach do mnie „Mieliśmy zgłoszenie o włamaniu” i przygląda mi się wnikliwie. Nie wiedziałam co się odpowiada w takiej sytuacji towarzyskiej i tak sobie chwilę staliśmy, mierząc się wzrokiem (miał bardzo fajne buty w stylu combat) (ale mu tego nie powiedziałam oczywiście). Może pan ochroniarz liczył, że wybuchnę płaczem, przyznam się do włamania i oddam w ręce sprawiedliwości, a on mnie zwiąże kajdankami z plastikowej taśmy, odda na komisariat i zainkasuje premię za skuteczność. Kto wie, jak potoczyłyby się nasze losy (a moje w szczególności), gdyby N. nie odwołał alarmu.
(Ale czy jakiś włamywacz kiedyś mył sobie włosy? Chociaż pamiętam historie o tym, że jeden pan się włamał do czyjegoś domu, ugotował sobie zupę, zjadł i zasnął, i tak go znaleźli. No ale był wtedy na dość solidnej bani, wtedy się różne dziwne rzeczy robi, znam takiego jednego, co jak się upije, to strasznie w chałupie sprząta).
Na dziś tez zapowiadają burzę, ale prosiłabym bez większych atrakcji, bo jest nowy odcinek Twin Peaks.
Tym razem śniła mi się poduszka. Wielka, ogromna poduszka, z którą miałam jechać pociągiem, ale nie wiem, dokąd.
Główny bohater -detektyw mył sobie głowę w mieszkaniu, do którego się włamał, w The Expanse, w pierwszym albo drugim odcinku (dalej nie oglądałam, bo mnie znudził, nie tylko tym myciem). 🙂
Niestety złośliwość rzeczy martwych a nieszczęścia idą podobno parami.
Będzie dobrze. a sen no ciekawy… hihihi
złośliwośc reczy martwych – ostatnio plaga
Mnie ucieszyło, że są jeszcze włamywacze dżentelmeni!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,21914988,kierowniczka-poczty-zemdlala-podczas-napadu-zaopiekowali-sie.html
możesz mi dać namiar na tego, co tak sprząta? alkohol mam a zapału do sprzątania wcale…
fala nieszczęść
A może twoja podświadomość mówi ci o nowej diecie?
Taki, wiesz, pociąg do poduszki? Tak jak w nowej diecie Sleeping Beauty Diet, bo przecież podczas snu nie jemy! No, chyba że we śnie co noc wędrujemy do lodówki:(