O NIESIKANIU I KOCYKU

 

Dziękuję za bezcenne porady; jak człowiek ma problem, to najlepiej zdać się na mądrość ludową (i wtedy np. na forum Kafeteria wytłumaczą, jak leczyć raka ciecierzycą). Umówmy się co do jednego – sikania na ręce nie będzie. Może niektórzy prezydenci i celebryci znajdują upodobanie w takich rytuałach, ja osobiście pas. Nie, żebym miała coś do moczu – jest sterylny i w ogóle fantastyczny, ale nie na rękach. Co innego, jakby mnie meduza poparzyła, wtedy to jest stan wyższej konieczności i podejmuję się nasikać na każdego w potrzebie, jak również zostać nasikaną, ale skórą dłoni zajmę się w warunkach domowych w konwencjonalny sposób. Już dwa razy myłam kuchenkę w rękawiczkach, ha! (I ze cztery razy zapomniałam ich założyć).

A właśnie. To prawda, że nie ma w Biedronce zielonych rękawiczek o najpiękniejszym zapachu, tylko jakieś żółte cytrusowe farfocle!… Wszystko co dobre muszą człowiekowi zabrać i spierdolić KAŻDĄ NAWET NAJMNIEJSZĄ przyjemność! Od dawna podejrzewam, że w każdej firmie jest zespół Zawodowych Spierdalaczy, bardzo wysoko umocowany, być może nawet zarząd nic im nie może zrobić i mają najwyższe pensje, i codziennie się spotykają i debatują. „Co dziś mamy w programie? Płatki Cheerios. Ludzie je uwielbiają, bo są delikatne ale chrupiące, nie za słodkie i nie kleją się do siebie. Co z tym robimy?” – „Dosłodzić, zjebać konsystencję, żeby były gąbczaste i bez smaku, i posklejać w paczce po sześć”. „Przekazuję polecenia do produkcji. Co dalej?” – „Czy już kazaliśmy dosypywać granulatu z butelek PET do każdego sera w plastrach, żeby jechał plastikiem?” – „Już dawno!” – „A to chyba na dziś wystarczy, resztę dnia mamy wolną. Jutro zajmiemy się koncepcyjnie parówkami. Co zrobić, żeby wszystkie śmierdziały szmatą, bo na razie śmierdzi co druga”.

Oraz okazało się, że jestem szeroko znana jako obibok i legawiec kanapowy, bo Desigual przysłał mi prezent w postaci pledo – kołderko – kocyka. (Choć w międzyczasie dostałam zawału, bo przysłali pocztą jako przesyłkę poleconą – jak widzę niespodziewane awizo, to dostaję tachykardii, bo to zazwyczaj Urząd Skarbowy albo gorzej! A tu ci masz – prezent). Kocyk można złożyć i wepchnąć w naszytą kieszonkę i wtedy z kocyka robi się poduszka, takie spryciule! I mogę teraz być bardzo stylową kobietą – burrito (copyright Zuzanka), owiniętą w ciepły i lekki szalony design. To bardzo miłe. Szczypawka też jest zadowolona. (W zeszłym roku przysłali mi sportową torbę. HMMMM. No niebrzydka, ale… jednak kocyk FAJNIEJSZY).

Pledzik

Ale ogólnie zima depcze; jestem zszargana i postrzępiona i naprawdę, idź już sobie cholerna zimnico, bo całkiem spurchawczeję.

8 Replies to “O NIESIKANIU I KOCYKU”

  1. Spurchawczałaś już dawno, nie oszukuj się 😉
    Myślisz, że dlaczego tu co drugi czytający/czytająca ma objawy uzależnienia od twojego pisania, hę? 😉

    • Na pewno trzeba mieć wyrobioną kartę Amiga (ona daje też zniżki na nową kolekcję). I chyba staż? Albo za zakupy w sklepie internetowym, bo w zeszłym roku mi przysłali pierwszy raz, i to by się zgadzało, bo wcześniej kupowałam w sklepach Desiguala w Hiszpanii, bo tam mają fajne outlety. Chociaż nadal kupuję głównie na wyprzedażach (bo ich pierwsze ceny są trochę masakryczne) i nie jakieś straszne ilości, największa paczka to z prezentami gwiazdkowymi dla moich bab.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*