O, MOŻE BĘDĘ ŻYŁA

 

Z tą wścieklizną też się zastanawiałam. Czy mnie nie użarła jakaś bestia? Tylko ja sama siebie w policzek. Ale na własne jady powinnam być uodporniona. Chyba.

Miało być o Szczypawce. Sprawa się ma tak, że podłączamy gaz. Tak, Piec przegiął o jeden raz za dużo. O jeden most na rzece Kwai za daleko. Doigrał się, jednym słowem. Poza tym – N. musi co roku zrobić jakąś rewolucję, zdjąć dach, wykopać dziurę, żeby COŚ się działo. No więc przyszło dwóch chłopa i elegancko zryło nam podwórko, o co zresztą wcześniej była awantura, bo roślinki, bo korzenie, bo wogle ja się nie zgadzam PRZY TARASIE, więc poszli tak więcej na okrętkę i rów był naprawdę imponujący.

No i Szczypawka się zdenerwowała.

Że JAK TO – to jak ona sobie wyjdzie czasem, na swoje własne podwórko i zacznie kopać dołek W DOBREJ WIERZE, a przecież co to jest taki psi dołek w porównaniu z tymi okopami spod Ypres, noooooo to się od razu zaczyna! Najpierw musi się nasłuchać, jaki niedobry pies (chociaż bardzo dobry przecież), jest narzekanie, następnie czyszczenie nosa i pyska z ziemi, upokarzające mycie łap – głowa pęka. A tu dwóch drabów przychodzi jak do siebie, ryją całe podwórko, pies ma w tym czasie ograniczoną wolność osobistą – i nie dość, że pańcio na nich nie nawrzeszczy i nie każe im myć łap, to jeszcze im rękę podał i dziękował! Biedactwo, chodzi teraz po tym zakopanym rowie i nie może odżałować, że to nie jej dzieło. Że taki porządny dół się zmarnował, nawet zdechłego ptaszka tam się nie zakopało, żeby go ekshumować za miesiąc i przynieść paniusi (najlepiej na kanapę albo do śniadania). Albo chociaż kawałek schabu (też ładnie cieknie i śmierdzi po kilku tygodniach). Biedactwo.

Z innej beczki: dowiedziałam się ostatnio, że istnieje w Polsce takie zjawisko jak SELF – PUBLISHING. Już samo to mnie zadziwiło niepomiernie, bo mam wrażenie, że wydaje się już w tym kraju WSZYSTKO. W księgarni stacjonarnej trzeba się młotem pneumatycznym przebijać przez książki celebrytek, tych seksownych, tych trzeźwiejących i tych wyginających się, następnie przez kolorową sieczkę pań, co to upiekły szarlotkę z przepisu babci nad jeziorem i dostały objawienia z orgazmem wielokrotnym, żeby wygrzebać coś choć w przybliżeniu zalatującego literaturą. No więc jeśli żadne wydawnictwo tego nie chciało wziąć do gęby, to już jest nieźle. No i nie sądzę, żeby ktoś samodrukujący się zainwestował kilka złotych w korektę czy redakcję. Widywałam przedwojenne publikacje “nakładem własnym Autora” i głownie to byli niespełnione literacko hrabiowie grafomany. Teraz podejrzewam jest podobnie, minus hrabiowie. Ale naprawdę to jeszcze SPOKO. Wydają, nikogo nie krzywdząc, nie ma obowiązku kupowania tych arcydzieł, no – może trochę drzew żal.

Ale w całym newsie najlepsze jest to, że jedna pani co się sama wydrukowała pozywa do sądu pana, co na blogu napisał, że mu się jej “książka” nie podoba! HA! Piękno i logika takiego rozumowania mnie po prostu rozmaśliły. Czyli jak przez wydawnictwo, to można autora recenzować i krytykować, ale jak on się sam własnym sumptem zmasturbował poprzez drukarnię – to absolutnie nie wolno? Bardzo jestem ciekawa ciągu dalszego – co na to Sąd (chyba że akurat trafi na taki Sąd, co też się publikuje własnym sumptem, nigdy nie wiadomo).

Zdechlina przeszła mię w gardło, ale lepsze bolące gardło niż śpiączka. Z gardłem daje radę przynajmniej oglądać seriale (“Broadchurch” – dobre zakończenie, bo bliskie rzeczywistości – od dawna wiadomo, że tak zwany wymiar sprawiedliwości w krajach demokratycznych mówiąc delikatnie jest do dupy; daje do myślenia w każdym razie).

18 Replies to “O, MOŻE BĘDĘ ŻYŁA”

  1. Jeszcze zaraz obrzucą go mianem hejtera i wszystko będzie ok. W dzisiejszych czasach nikt nie ma prawa do krytyki (tfu, krytyki… stwierdzenia, że się nie podoba, albo że było lepsze) bo od razu dostaje łatkę hejtera. Smutne to. A serial sam chętnie obejrzę.

    • Pawlikowska – Jasnorzewska w sumie też, ale to raczej wyjątki potwierdzające regułę. Diamenty w kupie kurzu.

  2. Na pocieszenie: TV confirmed that Broadchurch, as well as Tennant and Colman, will return for a third series immediately after the series two finale on 23 February 2015

  3. Kiedyś byłem członkiem pewnej grupy dyskusyjnej, mailowej, której tematem był Pan Samochodzik. Po smierci Nienackiego za kontynuowanie przygód pana Tomasza wzięło się iluś tam autorów, jeden był chyba mocniej niewydarzony od innych, bo bywał w internecie regularnie wyśmiewany. No i się wziął i powiesił.
    Tak więc z takimi podsmiechujkami to trzeba uważać.

  4. Ale rzucaj nazwiskami, bo ja ostatnio jestem dość wycofana, jeśli chodzi o nowości i ploteczki. Kto napisał, kto się obraził?
    Szczypawce powinniście zrekompensować te stresy.
    A co do Broadchurch to wczoraj obejrzeliśmy 4 odcinki i bardzo zdenerwowałam się na męża, że nie miał następnego odcinka.

    • Problem polega na tym, że nazwiska nic mi nie mówią. Nie kojarzę ani tego pana bloggera, ani tym bardziej pani drukarki, przyciągnął mnie tytuł – nie miałam pojęcia o istnieniu sfery self – publishingu w Polsce. A szczegóły są o tu:
      http://booknews.pl/?p=2639

  5. Bo zauważyłam rzecz śmieszną jeśli chodzi o książki w ostatniej 5 latce ( może i tak za późno?) nie liczy się co pisze tylko kto pisze. Nazwisko.
    Karmią nas stekiem bzdur nie szanując intelektu czytelnika. I resume: dla wielu stek bzdur jest delicją więc się opychają bez umiaru ciesząc że przeczytali o tej lub o tamtym.
    Ech.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*