…a dziś dla odmiany pęka mi łeb, ale to jest miłe pękanie, gdyż albowiem wczoraj jak wzięłam do ręki “Zaginioną dziewczynę”, to normalnie TAK mnie wessało, że musiałam przeczytać całą. Ostatnie rozdziały to już prawie po omacku, bo dostałam widzenia tunelowego. Ale musiałam skończyć. MUSIAŁAM.
Hanka mówi, że film też niezły, tylko za cholerę nie pasuje do książki. (Ben Affleck?… Litości!…).
A ja mówię, że N. ma szczęście, że ożenił się z leniwą psychopatką. Bo pracowite psychopatki nieźle potrafią nawywijać (nie, żeby się draniowi nie należało).
Dla równowagi w przyrodzie w biurze nie ma wody. I co pan nam zrobi (pani również).
PS. Tak, wiem – MAM REFLEKS – wszyscy już dawno przeczytali. I obejrzeli. No trudno, jak się jest leniwym psychopatą, to się tak ma.