Mamy krecika. Pracowita dziecina wywaliła sznur kopców centralnie przez środek najładniejszego trawnika wypieszczonego własnymi rączkami mojego męża. N. dostał żyły, rybiego oka i wieczorami snuje norweską sagę o tym, jak będzie łapał kreta, kiedy się ociepli. Oraz co mu powsadza do kopców.
Zebra też ma krecika. Urodzaj jakiś. Rysunkowego dla odmiany, za to podobno non-stop i mówi do mnie:
– Przysięgam, jak jeszcze raz będę zmuszona wysłuchać ścieżkę dźwiękową odcinka o tym, jak Krecik uczy się grać na flecie, to będziecie mój mózg zeskrobywać ze ściany.
Czyli chwilowo mecz ludzkość : krety prowadzą krety, 2:0. To może powstrzymam się z zakupem książeczki dla mojej siostrzenicy o kreciku, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę – bo jeszcze obleją mnie pomyjami czy co.
Prognoza pogody złagodziła stanowisko z minus 25 do minus 18 w nocy ze środy na czwartek. Relanium kupię w każdej ilości.
Słyszałem, że są skuteczne sposoby na wypędzenie kreta. Chociaż sam ich nie próbowałem. U mnie kretów nie ma i oby nie było.
A u nas w tym roku zaledwie minus trzy i śniegu jak na lekarstwo. Zapraszam do Jeleniej Góry 🙂
Barb, to zamiast kreta kup krwiożerczy kryminał dla dwulatków
http://wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-gdzie_jest_moja_czapeczka.html
Mam coś dla ciebie na pocieszeni – same fajne jatki z forów (for?) http://ratunku-co-robic.ownlog.com/
Książeczkę o kreciku wydali po polsku? Ja czytałam w wersji czeskiej (czeskiej!), co dało mi duuuużo radości, bo krtek sukal, kto se mu nakakal na hlavu. Czy jakoś tak. A zwierzątka odpowiadały “ne, ja kakam tahle:” – i tu następował szczegółowy opis. Bomba!
To nie ten krecik.
http://www.hokus-pokus.pl/ksiazka/78/index.html
Krecik nie mógł szukać w czeskiej wersji, tzn mógł bo kto mu zabroni, ale nie w bajce dla dzieci, w bajce hledal, bo szukać to pieprzyć po czesku i nie chodzi tu bynajmniej o używanie pieprzu 😉 dużo frajdy mi sprawiła pewna pani w sklepie z zabawkami w Libercu wołając do sprzedawcy: ja szukam dużego krecika, dzieci były zachwycone a sprzedawca odpowiedział bardzo grzecznie, że chyba pani pomyliła sklepy 😀
Fakt, Krecik chtel vedet*, kajam się. A sprzedawca zachował zimną krew, twardziel.
*czy jakoś tak.
Ha! Nie masz kuny – masz kreta. Natura nie znosi próżni. Trzymaj się ciepło!
Ojej, jak to zabrzmiało :). Nie, nie, spoko, chodziło mi najwyżej o trzy tabsy :)))
No może i złagodziła, ale tak czy siak to jednak zimna wojna!
Relanium zażyłam wczoraj (po raz pierwszy od ślubu), to był naprawdę najbardziej depresyjny dzień w roku. J. żeby mi dopomóc, opowiedział mi dłuuuugi skecz jaka to jestem beznadziejna i w ogóle. Na pocieszenie znalazłam sobie komedię /jak sądziłam/, Weronika postanawia umrzeć. Bardzo wesoła, no naprawdę k…wa!
Na noc melisa, jeszcze jedno relanium i spałam wreszcie jak mój Wampirzak,
beztrosko zupełnie (Wampirek zamiast Krecikiem dobija nas Einstainami).
Szkoda, że miałam tylko dwa prochy, na dodatek przeterminowane chyba…
PS. Może ocalisz krecika, uświadamiając N. jaki to on pracowity jest, prawie tak samo jak N. Wiesz, etos pracy na swoim stanowisku, tenteges 😉